Ostre starcie przed komisją śledczą
W gorącej atmosferze przebiega konfrontacja byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka z byłym zastępcą prokuratora generalnego Jerzym Engelkingiem przed sejmową komisją śledczą ds. nacisków. - Jednoznacznie muszę powiedzieć, że nie byłem źródłem przecieku - zapewnił Kaczmarek. - Jak uważałem, tak uważam, że sprawca przecieku nie został ustalony. Nigdy nie sugerowałem kto był sprawcą przecieku - odparł Engelking.
27.01.2010 | aktual.: 27.01.2010 14:35
"Konferencja multimedialna to był lincz"
Kaczmarek ocenił, że konferencja multimedialna, zorganizowana latem 2007 roku, to "lincz" wobec niego. Podczas tej konferencji Engelking prezentował dowody, które miały potwierdzać zarzuty wobec Kaczmarka w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Kaczmarek dodał, że grupa prokuratorów i ABW chcieli zrobić z niego "szpiega", "aferzystę", "osobę, która ma kontakty z grupami przestępczymi". - Konfrontacja ma dotyczyć sfery faktów, nie opinii - zwrócił uwagę Engelking. Dodał, że podtrzymuje swoje wcześniejsze zeznania dotyczące konferencji multimedialnej. Szef komisji Andrzej Czuma (PO) zarzucił Engelkingowi, że robi wszystko, aby unikać odpowiedzi na pytania. Gdy zaprotestować chciała posłanka PiS Marzena Wróbel, Czuma powiedział: "Ma pan hałaśliwych pomocników".
Kaczmarek ocenił też, że multimedialna konferencja z sierpnia 2007 roku była "manipulacją" ze strony ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Przypomniał, że Engelking był wówczas świadkiem w sprawie dotyczącej przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa i miał dostęp do materiału dowodowego. - Jako świadek celowo zmanipulował tę konferencję - podkreślił Kaczmarek. Engelking podczas multimedialnej konferencji w 2007 r. prezentował dowody, które miały potwierdzać zarzuty m.in. wobec Kaczmarka w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa.
- Celem konferencji multimedialnej było dokładnie to, co przedstawiłem w swoich dotychczasowych zeznaniach - powiedział Engelking. Jak dodał, celem konferencji była obrona dobrego imienia prokuratury. Engelking zeznał wcześniej, że konferencja z 2007 r. nie miała wskazywać źródła przecieku ws. akcji CBA w resorcie rolnictwa, ale udowadniać fakt składania fałszywych zeznań m.in. przez Kaczmarka. Zdaniem Engelkinga ujawnienie materiału dowodowego na konferencji nie zaszkodziło prowadzonemu postępowaniu. Engelking przyznał przed komisją śledczą, że był świadkiem w sprawie przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, a mimo to wziął udział w multimedialnej konferencji prasowej w 2007 r. Według niego, zgodnie z Kodeksem postępowania karnego miał do tego prawo.
Kaczmarek jeszcze przed konfrontacją zgłosił wniosek formalny, żeby podczas przesłuchania Engelking nie korzystał z laptopa, który leżał przed nim zamknięty na stole. - Może się komunikować z osobami z zewnątrz - argumentował. Eksperci komisji uznali, że w trakcie przesłuchania świadek nie powinien korzystać z laptopa. Podkreślili, że świadek powinien bazować na wiedzy, którą posiada; może się tylko w wyjątkowych przypadkach posiłkować materiałami, także w formie elektronicznej. Engelking zaakceptował takie rozwiązanie, a posłowie po półgodzinnej dyskusji w głosowaniu odrzucili wniosek Kaczmarka.
Na początku posiedzenia Arkadiusz Mularczyk (PiS) pytał, czy Kaczmarek jest zobowiązany podczas konfrontacji do mówienia prawdy. Prokurator uzasadniając umorzenie śledztwa m.in. przeciwko Kaczmarkowi, w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa uznał, iż Kaczmarek składając fałszywe zeznania w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, realizował przysługujące mu prawo do obrony.
- Czy świadek może kłamać także przed komisją śledczą? - dopytywała doradców komisji Marzena Wróbel (PiS). Eksperci zgodnie uznali, że Kaczmarek musi mówić prawdę.
Na początku lipca 2009 roku posłowie z komisji - po zasięgnięciu opinii ekspertów - zdecydowali o przerwaniu konfrontacji z powodu braku ostatecznych i podpisanych wersji protokołów z przesłuchań Engelkinga przed komisją. Engelking podpisał już wszystkie dokumenty.
ABW zatrzymała Kaczmarka
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca 2007 roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań. Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA w sprawie tzw. afery gruntowej posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi. 31 sierpnia 2007 r. Engelking zorganizował multimedialną konferencję. Zaprezentował na niej materiały operacyjne ze śledztwa dotyczącego zarzutów wobec Kaczmarka, Netzla i Kornatowskiego.
Engelking podkreślił podczas przesłuchania, że prokuratura "zrealizowała swój obowiązek". Dodał, że chodziło o ochronę prokuratury przed nieuprawnionymi i nieprawdziwymi atakami polityków i mediów. - Chodziło o to, żeby społeczeństwo dowiedziało się, dlaczego prokuratura zajmuje się Januszem Kaczmarkiem - argumentował. Engelking wyjaśnił, że badając sprawę przecieku, służby sprawdzały działania posła Woszczerowicza i tak trafiono na trop spotkania w hotelu Marriott. - Prokuratura miała obowiązek wezwać Kaczmarka i wyjaśnić, co robił w tym dniu na 40. piętrze hotelu Marriott - podkreślił.
- Nie ulega wątpliwości, że Janusz Kaczmarek spotkał się z Ryszardem Krauze. To potwierdza biegły. W czasie przesłuchania Janusz Kaczmarek dwukrotnie zaprzeczył. Powiedział, że na 40 piętrze pojawił się w celu wypicia lampki wina w barze "Panorama". Pamiętam jak szczegółowo opisywał fakt spotkania z Jaromirem Netzlem na pierwszym piętrze, na którym się nigdy nie zatrzymał, ponieważ materiał wideo z windy wskazywał, że pojechał na 40 piętro - dodał Engelking.
- Gdyby Janusz Kaczmarek zeznał zgodnie z prawdą, że spotkał się z panem Krauze, to nie byłby podejrzanym w sprawie. Konsekwencją było przedstawienie zarzutów złożenia fałszywych zeznań. Powód, dla którego Janusz Kaczmarek miał i ma problemy procesowe leży po stronie Kaczmarka. Nieuprawnione jest przerzucanie odpowiedzialności na prokuraturę - ocenił Engelking.
Pod koniec listopada 2009 roku wobec niepopełnienia przestępstwa umorzono śledztwo przeciwko Kaczmarkowi, Kornatowskiemu i Krauzemu w sprawie utrudniania wyjaśnienia domniemanego przecieku z akcji CBA w resorcie rolnictwa. Miesiąc wcześniej prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie samego przecieku. Według prokuratury w żadnej z badanych wersji przecieku nie udało się znaleźć jednoznacznych dowodów na popełnienie przestępstwa.