Ostra walka frakcji w Chinach. Xi Jinping umacnia władzę i pozbywa się wrogów
Władze chińskie ogłosiły w zeszłym tygodniu, że na karę dożywocia został skazany Zhou Yongkang, były minister bezpieczeństwa publicznego i członek Stałego Komitetu Biura Politycznego KC. Według oficjalnej wersji, Zhou otrzymał tak surowy wyrok za przyjęcie 130 mln juanów (21,3 mln dol.) łapówek, nadużycie władzy i ujawnienie tajemnic państwowych. Jak pisze z Azji Hanna Shen dla Wirtualnej Polski, w rzeczywistości skazanie tak wysokiego rangą urzędnika państwowego, to nie tyle efekt antykorupcyjnej kampanii obecnych władz chińskich, co przede wszystkim kolejny etap walki o władzę w Chinach Ludowych. Walki, z której coraz silniejszy wychodzi prezydent Xi Jinping.
18.06.2015 | aktual.: 18.06.2015 13:41
73-letni Zhou Yongkang jest najwyższym rangą politykiem, który stanął przed sądem od czasu sławetnego procesu "bandy czworga" po śmierci Mao Zedonga. Jest to osoba, która skupiła w swoich rękach ogromną władzę.
"Car aparatu bezpieczeństwa"
W kręgach partyjnych Zhou nazywany był "carem aparatu bezpieczeństwa". Jako szef ministerstwa bezpieczeństwa był odpowiedzialny za prześladowania setek tysięcy chrześcijan, członków ruchu Falun Gong, Tybetańczyków, Ujgurów i Mongołów. Zamieszany był także w proceder pobierania organów od skazanych na śmierć więźniów.
Uważa się również, że były minister bezpieczeństwa zlecił zabicie swojej pierwszej żony (oficjalna wersja mówi, że zginęła ona w wypadku samochodowym), aby poślubić siostrzenicę Jianga Zemina, Jia Xiaoye, byłą dziennikarkę kontrolowanej przez Wydział Propagandy stacji publicznej CCTV.
To właśnie były prezydent ChRL Jiang Zemin był mentorem "cara aparatu bezpieczeństwa", ale też i ta relacja doprowadziła do upadku Zhou Yongkanga.
"Książątka kontra" Szanghaj
Od momentu przejęcia władzy w marcu 2013 r. prezydent Xi Jinping musiał stawić czoła tzw. frakcji szanghajskiej w Komunistycznej Partii Chin Ludowych (KPChL). Na czele tej grupy stoi 89-letni Jiang Zemin.
Xi, przestawiciel frakcji tzw. książątek (Taizidang), czyli dzieci dawnej nomenklatury, zdawał sobie sprawę, że mimo iż Jiang przeszedł na emeryturę w 2003 r., to nadal stara się mieć kontrolę nad państwem poprzez zaufane osoby w ministerstwach i aparacie partyjnym.
To przecież szanghajska frakcja, zwana też "kliką Jianga" (Jiangpai), utrudniała jak mogła prowadzenia własnej polityki rządzącym Chinami w latach 2003-2013 prezydentowi Hu Jintao i premierowi Wen Jiabao.
Partia to nie monolit
Trudno dokładnie scharakteryzować na czym polegają podziały pomiędzy poszczególnymi frakcjami w KPChL. Nie chodzi tu o jakieś głębokie różnice ideologiczne.
Generalizując można powiedzieć że "książątka" opowiadają się za silnym państwem i stoją na straży interesów biznesu pochodzącego głównie z bogatych i wielkich miast na południowo-wschodnim wybrzeżu Chin.
Wielu z członków tej kliki, w tym także prezydent Xi, chce powrotu tzw. "czerwonego kultu", czyli socjalizmu w stylu maoistycznym przystosowanym oczywiście do współczesnych Chin. Stąd min. prowadzone przez prezydenta Xi kampanie kontroli ideologicznej mediów i internetu. Dziennikarze muszą na przykład brać udział w kursach marksizmu, ponieważ wielu z nich, zwłaszcza ludzie młodzi, wykazuje "zdecydowany brak odpowiedniej postawy ideologicznej".
"Młodzieżówka", to grupa uważana za reformatorów i bardziej wrażliwa na kwestie nierówności społecznej.
Zaś frakcja szanghajska, to po prostu osoby skupione wokół Jiang Zemina, który zanim zaczął pełnić ważne funkcję we władzach centralnych, był burmistrzem Szanghaju.
Frakcje w chińskiej partii komunistycznej oparte są przede wszystkim na relacji patron - petenci. Tym drugim chodzi o to, aby poprawić własny status. Muszą więc wkupywać się w łaski patrona.
Zhou - człowiek od obalania prezydentów
Zhou Yongkang dzięki swojemu patronowi Jiang Zeminowi wydawał się człowiekiem, którego nic nie ruszy.
Było tak do czasu, dopóki swojej władzy nie zaczął konsolidować prezydent Xi Jinping. Obecny prezydent nie chciał, aby Zhou przeszkadzał jego rządom, tak jak to robił Jiang Zemin w przypadku prezydenta Hu Jintao.
Zaś Jiang, zaczął coraz bardziej odczuwać, że Xi zagraża jego interesom i postanowił pozbyć się prezydenta Chin. W artykule na łamach wydawanej m.in. w USA i na Tajwanie chińskiej gazety "Epoch Times", dysydent Chen Pokong, twierdzi, że Jiang wyznaczył Zhou Yongkanga do przygotowania zamachu stanu w połowie 2014 r. i obalenia Xi Jinpinga.
Nie byłby to pierwszy zamach, za jaki byłby odpowiedzialny Zhou. Na polecenie Jiang Zeminga w 2012 r. próbował on odsunąć od władzy ówczesnego prezydenta Hu Jintao i premiera Wen Jiabao.
Siły policyjne kierowane przez Zhou miały zająć czołową stację telewizyjną CCTC i agencję prasową Xinhua, ale armia podporządkowana tandemowi Hu - Wen błyskawicznie odzyskała kontrolę nad głównymi mediami w Chinach.
Oba zamachy nie powiodły się, a pod koniec lipca 2014 r. władze ogłosiły, że rozpoczyna się oficjalne śledztwo w sprawie Zhou Yongkanga.
Koniec Zhou, czyli pełnia władzy
Po rozpoczęciu śledztwa, w wypowiedzi dla "Epoch Timesa", chińska dziennikarka Gao Yu stwierdziła, że zatrzymanie Zhou to sygnał, że prezydent Xi prawie zakończył pracę nad likwidowaniem wpływów w partii frakcji skupionej wokół byłego przywódcy Jianga Zemina.
- Dzień, w którym Xi uda się ostatecznie upokorzyć Zhou będzie momentem, kiedy naprawdę przejmie on kontrolę nad partią i umocni swoją władzę - mówiła Gao Yu. 71-letnia Gao za dzielenie się swoją wiedzą na temat KPChL z zachodnimi dziennikarzami została w kwietniu b.r. skazana na 17 lat więzienia.
Komunistyczni przywódcy Chin nie lubią, gdy na jaw wychodzi to, co dzieje się wewnątrz partii. Po skazaniu Zhou Yongkanga media państwowe pisały o kolejnym zwycięstwie partii i prezydenta Xi w walce z korupcją.
Wszyscy jednak zastanawiają się czy Gao Yu miała rację i dożywocie Zhou Yongkanga, to moment w którym Xi Jingping zaczął w pełni kontrolować KPChL?
A może prezydent Chin na tym nie poprzestanie. Jeśli tak, to kto będzie następnym skazanym w "aferze korupcyjnej"?
Czy będzie to najbardziej zaufany doradca Jiang Zemina, Zeng Qinghong, a potem może nawet sam Jiang?
Na razie media chińskie zajęły się bogactwem Zeng Weia, syna Zeng Qinghonga. Potomek dorady Jianga ma w Australii posiadłość wartości 24 mln dol., a w Chinach miał zakupić po zaniżonej wartości jedną z dużych firm energetycznych.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.