Ostatnie wyroki w aferze bakszyszowej
Cztery lata więzienia i wydalenie ze służby
dla płk. Mariusza S., trzy lata więzienia dla cywilnego pracownika
wojska Wojciecha S., który był ekspertem zajmującym się projektami
odbudowy i po 2,5 roku więzienia dla mjr. Tomasz K. oraz tłumacza
Saida al-K. - to wyroki Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie w
procesie w tzw. aferze bakszyszowej w Iraku.
Sąd uznał, że podczas III zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku od lipca 2004 do lutego 2005 r. działali oni w grupie, która miała na celu wyłudzenie pieniędzy od irackich przedsiębiorców, którym umożliwiali wygranie przetargów na odbudowę prowincji w tym kraju. W tym celu fałszowali dokumentację przetargową, tak by doprowadzić do wygranej wcześniej wskazanych firm.
Ostatecznie - w wyroku - sąd ograniczył wielkość przyjętych przez grupę korzyści do kwoty 223 tys. dol. w obozie Babilon i 501 tys. dol. w Diwaniji, czyli łącznie 724 tys. dol. Sąd wyłączył z kwoty zapisanej w akcie oskarżenia (w sumie 780 tys. dol.) te łapówki, które zostały przyjęte przez oskarżonych, ale nie obejmowały je konkretne zarzuty prokuratorskie.
Wobec wszystkich sąd orzekł kary grzywny. Sąd wymierzył płk. Mariuszowi S., który dowodził grupą CIMIC (Centralna Grupa Wsparcia i Współpracy Cywilno-Wojskowej) zajmującą się m.in. organizacją przetargów w Iraku, 245 tys. zł grzywny, Saidowi al-K. - 200 tys. zł, 173 tys. Wojciechowi S. i mjr. Tomaszowi K. 90 tys. zł i przepadek pieniędzy ze sprzedaży samochodu wcześniej kupionego z kwot zagarniętych w Iraku. W uzasadnieniu sędzia Rafał Korkus podkreślił, że tak wysokie grzywny mają doprowadzić do sytuacji, w której skazani nie skorzystają z owoców przestępstwa.
Obrońcy płk. S. i Sadia al-K. zapowiedzieli apelację. Wojciech S. powiedział dziennikarzom, że nie zgadza się z takim wyrokiem i będzie robił wszystko, by go uchylić. Z wyrokiem nie zgadza się także tłumacz. W jego ocenie dopiero po przejęciu spraw wojskowych przez sądy cywilne będzie mógł liczyć na sprawiedliwy proces.
Sąd nie uznał zeznań współoskarżonych za pomówienie, które ma na celu zmniejszenie własnej winy. Zeznawali prawdę, zachowując cały czas szacunek dla swojego dowódcy. Skoro go szanowali, nawet w takim momencie, nie posunęliby się do składania fałszywych oskarżeń - uzasadniał sędzia Korkus.
Sąd wyjaśnił, że wyroki powinny być wieloletnie, ponieważ działalność grupy podważyła zaufanie do polskiego wojska i intencje misji stabilizacyjnej w Iraku, grupy CIMIC, zajmującej się m.in. organizacją przetargów podczas III zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Iraku. O ich złagodzeniu zdecydowała wcześniejsza wieloletnia dobra służba wojskowa skazanych lub dobra praca i niekaralność cywilów.
Doceniając dotychczasową bardzo dobrą służbę dla Polski płk. S., sąd nie pozbawił go stopnia - powiedział sędzia Korkus. Ponieważ jednak dopuścił się takiego czynu, który dyskwalifikuje jego walory jako żołnierza i dowódcę, uznał, że powinien natychmiast opuścić służbę.
Sąd zdecydował, że płk S. pozostanie w areszcie, chyba że złoży 150 tys. zł kaucji. Saida al-K. sąd wypuścił z aresztu, jednak zabrał mu paszport i nie pozwolił na opuszczenie Polski. Płk S. i Said al-K. pozostawali w areszcie od prawie półtora roku.
Trzej żołnierze, którzy przepisywali fałszowane oferty przetargowe - por. Jarosław R. i por. Dominik K. oraz st. sierż. sztab. Wit C. - otrzymali karę ograniczenia wolności, polegającą na roku przymusowego przebywania w jednostce wojskowej w określonych dniach tygodnia. Mają też płacić po 15 proc. swojego wynagrodzenia na Polski Czerwony Krzyż.
Sędzia wyjaśnił, że otrzymali oni jedynie karę ograniczenia wolności, ponieważ w poprzednim procesie kary więzienia w zawieszeniu otrzymały uczestniczące w grupie wyłudzającej bakszysze osoby, stojące wyżej w hierarchii. Oprócz tego realna kara ograniczenia wolności powinna podziałać na nich skuteczniej niż kara więzienia w zawieszeniu, którą mogliby potraktować jak nieistniejącą - uzasadniał Korkus.
Prokurator Dariusz Raczkiewicz powiedział, że nie będzie składał zażalenia na taką decyzję sądu. Poprosi jednak o pisemne uzasadnienie wyroku i dopiero potem podejmie decyzję, czy składać apelację. Ten wyrok jest bardzo bliski moich oczekiwań, ale dopiero po zapoznaniu się z uzasadnieniem zdecyduję o ewentualnej apelacji - powiedział prokurator.
Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje apelacja do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego.