Ostatnia szansa dla rządu. Premier musi pojawić się na Komisji Trójstronnej
Udział premiera Donalda Tuska w zapowiedzianym na 24 kwietnia spotkaniu Komisji Trójstronnej to dla rządu "być może ostatnia szansa powrotu do prawdziwego dialogu, który jak do tej pory od lat konsekwentnie pozoruje" - uważa NSZZ "Solidarność".
18.04.2013 18:14
Solidarność napisała tak w komunikacie przesłanym przez rzecznika prasowego przewodniczącego związku Marka Lewandowskiego. To odpowiedź na list ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza do związku, w którym m.in. poinformował o udziale szefa rządu w posiedzeniu.
Według Solidarności z listu Kosiniaka-Kamysza wynika, że rząd nie zamierza zrezygnować z omawianych obecnie w Sejmie projektów ustaw wprowadzających 12-miesięczny okres rozliczeniowy i elastyczne formy czasu pracy. Związek żąda wycofania tych projektów z Sejmu przez rząd. Jeśli tak się nie stanie, "S" potraktuje "taką postawę premiera jako dążenie do konfrontacji" - napisał Lewandowski.
Zdaniem związku 10-stronicowa odpowiedź ministra na postulaty, to głównie ogólniki i deklaracje, dobrze znane związkowcom. - To gra pozorów, pod którą rząd konsekwentnie wprowadza kolejne rozwiązania skutkujące przerzucaniem kosztów kryzysu na pracowników - uważa "S". Rzecznik przypomniał, że wycofanie projektów było pierwszym i podstawowym warunkiem powstrzymania się Związku od podjęcia akcji protestacyjnych. - Zatem wszystko wskazuje na to, że rząd zmierza do konfrontacji - dodał.
Lewandowski przypomniał, że 23 kwietnia - dzień przed spotkaniem Komisji Trójstronnej - spotka się w Warszawie sztab protestacyjny "S", który podejmie decyzję o dalszych działaniach Związku.
Strona rządowa nie uwzględniła żadnych wniosków
Związek przypomina, że rządowy projekt zmian w kodeksie pracy, "pomimo ponad rocznych konsultacji oraz negatywnej opinii NSZZ 'Solidarność', i tak trafił do Sejmu". - Obecnie jest po pierwszym czytaniu. Strona rządowa nie uwzględniła praktycznie żadnych wniosków strony społecznej - zaznaczył rzecznik.
Dla Związku zmiana zapisu projektu, by w wypadku braku organizacji związkowej w firmie pracodawca musiał uzyskać zgodę od przedstawicieli pracowników, jest nie do przyjęcia.
- Funkcjonowanie takiego przedstawicielstwa Solidarność kwestionuje, wskazując m.in. na brak ochrony dla takich przedstawicieli i niezgodność ich wyłaniania z prawem międzynarodowym - podkreśla związek i przypomina, że w Polsce blisko 75 proc. pracowników nie ma w swoim zakładzie związku zawodowego, głównie w małych i średnich przedsiębiorstwach.
Według związkowców w strajku generalnym 26 marca na Śląsku wzięło udział niespełna 85 tys. osób; protest unieruchomił 105 pociągów, z opóźnieniem na trasy wyjechało 120 autobusów i 65 tramwajów. Dane te różnią się od szacunków służb kryzysowych oraz np. przewoźników, według których zasięg strajku był w niektórych branżach nawet dwukrotnie mniejszy.
Związkowcy nie zgadzają się z polityką społeczno-gospodarczą rządu. Sprzeciwiają się zmianom w kodeksie pracy. Chcą ograniczenia patologii związanych ze stosowaniem tzw. umów śmieciowych, wsparcia dla przemysłu energochłonnego, rozwiązań antykryzysowych dla dotkniętych spowolnieniem gospodarczym firm, a także uzdrowienia systemu ochrony zdrowia i zmian w szkolnictwie.