Ostatni koledzy z klasy Karola Wojtyły
Gimnazjalnych kolegów Karola Wojtyły zostało
już tylko sześciu - pisze "Dziennik Zachodni". Mieszkający w
Mysłowicach Teofil Bojeś jest jedynym w Polsce, który z przyszłym
papieżem chodził do klasy przez pełne 8 lat nauki, aż do matury.
Poznał go w 1930 r.
- Po stracie mojego ukochanego kolegi z jednej strony czuję ogromny żal i ból. Z drugiej strony jestem wdzięczny, że Bóg zabrał go do siebie. Jeśli nie mógł go uleczyć i zostawić jeszcze na kilka lat, to dobrze, że zakończył jego straszne cierpienia, mówi ze spokojem Teofil Bojeś.
Pan Teofil z wykształcenia jest inżynierem górniczym. Jest powszechnie szanowany także dlatego, że napisał książkę pt. "Ostatni Mohikanie, czyli klasa gimnazjalna Karola Wojtyły".
Skąd taki tytuł? - Bo to ostatnie pokolenie przed wybuchem wojny, które zdążyło ukończyć naukę gimnazjalną. Zaczynało ją w klasie Wojtyły 49 uczniów. Surowi i wymagający nauczyciele do matury w 1938 r. dopuścili tylko 17 uczniów, którzy osiem lat wcześniej rozpoczynali naukę.
- Wśród najzdolniejszych wybijał się nasz Karol. To dla niego były jedynki, czyli oceny bardzo dobre, i oceny celujące, wspomina Teofil Bojeś. Już wtedy Karol Wojtyła brylował w przedmiotach humanistycznych - języku polskim, historii oraz językach obcych, w tym łacinie i języku starogreckim.
Gdy po wojnie spotkaliśmy się na pierwszym zjeździe z okazji 20- lecia matury, to mimo że był już sufraganem krakowskim, mówiliśmy do niego Karol. Gdy został papieżem, to nie wypadało inaczej, jak tylko: Ojcze Święty. Ale on dalej mówił nam po imieniu - wspomina Bojeś.
Regularne spotkania rocznicowe w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich odbywały się co 5 lat. Pan Teofil zapamiętał serdeczną atmosferę tych spotkań: -Nie było między nami dystansu. Karol Wojtyła był kardynałem, ale dla nas przede wszystkim był kolegą z klasy. Zawsze chciał wiedzieć, jak nam się układa w życiu, czym się zajmujemy. Zawsze też śpiewaliśmy kolędy.
Ostatni zjazd gimnazjalny odbył się w 1973 r. Kolejnego po pięciu latach nie było, bo Wojtyła został papieżem. Zamiast zjazdu w Krakowie, wszystkich swoich kolegów zaprosił na dziesięciodniowy pobyt we Włoszech. Od tego czasu spotkania w Watykanie lub w Castel Gandolfo stały się tradycją.
- Duchem zawsze był młody. Pamiętam go tryskającego zdrowiem i śmiejącego się z dowcipów, ale widziałem go też coraz słabszego, niedomagającego. Do spotkania w 2003 r. z okazji 65-lecia matury już nie doszło, mówi ze smutkiem Teofil Bojeś.
Obecnie żyje już tylko sześciu kolegów Jana Pawła II z wadowickiego gimnazjum. Oprócz Teofila Bojesia są to: mieszkający w Rzymie inżynier Jerzy Klugier, Stanisław Jura z Kęt - były lotnik RAF, Witold Karpiński -ekonomista z Włocławka, Eugeniusz Mróz - prawnik z Opola i Jan Wolczko -inżynier leśnik z Kalwarii Zebrzydowskiej. (PAP)