Osobne śledztwo ws. otrutych arszenikiem napastników
Okoliczności śmierci dwóch mężczyzn, zatrzymanych w związku z napadem na konwój w Nowej Hucie, wyjaśni odrębne śledztwo - poinformowała prokurator Mirosława Kalinowska-Zajdak.
Sprawa dotyczy napadu na konwój w Nowej Hucie tydzień temu. Sprawcy, którzy ostrzelali konwojentów i nie skradli pieniędzy, zmarli po zatrzymaniu przez policję.
"W Prokuraturze Okręgowej będą prowadzone dwa odrębne śledztwa w tej sprawie. Jedno będzie dotyczyć rozboju i wszelkich okoliczności związanych z napadem, drugie - okoliczności dotyczących śmierci zatrzymanych osób" - powiedziała prok. Kalinowska-Zajdak.
Drugie śledztwo będzie osobistym śledztwem prokuratora, co oznacza, że wszystkie czynności w sprawie wykonywać będzie sam prokurator, tzn. nie będzie zlecać żadnych czynności policji.
Jak wyjaśniła prok. Kalinowska-Zajdak, "każdy nagły zgon jest przedmiotem postępowania przygotowawczego. W tym przypadku istnieje procesowa potrzeba ustalenia przyczyn śmierci domniemanych sprawców rozboju".
W toku tego postępowania zbadane będą m.in. wątki medyczne (dotyczące prawidłowości opieki lekarskiej) oraz policyjne (dotyczące prawidłowości zatrzymania). Badane będą również podawane przez niektóre media wątki powiązań policjantów z napadem.
Informacje w tej sprawie zamieścił najnowszy "Newsweek", podając, że obaj mężczyźni pracowali w ochronie dyskoteki razem z policjantami, a jeden szkolił funkcjonariuszy w technikach walki. Tygodnik sugerował, że policjanci mogą być również związani z samym napadem.
Do napadu doszło 17 czerwca ok. godz. 15.30 w Nowej Hucie przy ul. Ujastek. Napastnicy ranili jednego z ochroniarzy w nogę i odjechali nie zabierając pieniędzy. Ujęto ich cztery godziny później w zasadzce przy drugim samochodzie, którym się poruszali.
Jeden z napastników - 25-letni mężczyzna, który był ranny w nogę i odurzony narkotykami, zmarł w nocy mimo reanimacji w policyjnej izbie zatrzymań, do której go przewieziono po konsultacji z lekarzem toksykologiem.
Drugi - 38-letni, poczuł się źle w czasie wizji lokalnej ok. godz. 22 we wtorek i został przewieziony do szpitala na oddział toksykologii, gdzie zmarł ok. godz. 8 rano w środę.
Obaj mężczyźni zmarli w wyniku zatrucia arszenikiem. Z materiałów sprawy wynika, że tuż przed zatrzymaniem zażyli na oczach funkcjonariuszy pewną ilość białej substancji. Policja przypuszczała, że mogła to być skażona amfetamina. Duże ilości białej substancji znaleziono w samochodzie zatrzymanych mężczyzn.
Zdaniem prokuratury, te okoliczności mogłyby wskazywać na możliwość samobójczej śmierci obu mężczyzn. Nie wiadomo jednak, czy mężczyźni zażyli truciznę świadomie.