Trwa ładowanie...
d3xpc0e
08-08-2005 06:06

Ośmiornica na brukselskim wikcie

Mafioso to przeżytek, we Włoszech bryluje progettista - wyłudzacz unijnych funduszy.

d3xpc0e
d3xpc0e

Włoscy mafiosi stali się zagorzałymi zwolennikami integracji europejskiej w unijnym wydaniu. Miliardy euro płynące z Brukseli na Półwysep Apeniński w formie dopłat dla rolników, dotacji na recykling czy subwencji eksportowych zasilają kasę miejscowych grup przestępczych w równym stopniu co działalność tradycyjna, czyli wymuszanie haraczy, handel narkotykami, sutenerstwo. Unia Europejska, której rachunkowość jest dziurawa jak ser szwajcarski, to idealne żerowisko dla mafii. Na przykład już w 1996 r. włoscy przestępcy kupili w Polsce kilka tysięcy krów, które potem w Niemczech zakolczykowano jako niemieckie, po czym fikcyjnie sprzedano do Tunezji, biorąc od unii subwencję eksportową w wysokości 40 mln euro.

Mafia stała się największym włoskim przedsiębiorstwem. Roczne dochody tworzących ją "rodzin" są szacowane na astronomiczną kwotę 120 mld USD, czyli 15 proc. PKB Italii. "Unijne" interesy sycylijskich Cosa Nostry, Stiddy i innych, neapolitańskiej Camorry czy kalabryjskiej 'Ndranghety nabrały przy tym takiego rozmachu, że Włosi ukuli nowy termin progettista (konsultant projektów) na określenie osoby, która stara się pozyskać dofinansowanie z Brukseli i prowizją z tego tytułu obdziela swoich wspólników mafiosów.

Z gangstera biznesmen

Gdy w połowie lat 90. unijni urzędnicy dokonali wyrywkowej kontroli regionu Caserta koło Neapolu, by sprawdzić, którzy rolnicy otrzymują dopłaty i jak duże one są, tam, gdzie - według wniosków o dopłaty - miały rosnąć oliwne gaje, zastali parkingi. Już wtedy miejscowe grupy przestępcze zwietrzyły interes i zastraszały farmerów, by ci zawyżali areały posiadanej ziemi, a nadwyżki dopłat z Brukseli szły do kasy mafii.

"Reforma" włoskiej mafii, która woli się obecnie uganiać za dopłatami, zamiast urządzać strzelaniny na ulicach miast, to swoista zasługa 72-letniego Bernarda Provenzana (notabene, urodził się w miasteczku Corleone) uważanego obecnie za jej przywódcę. Gdy rozpoczynał przestępczą karierę, jego patron uznał, że "strzela jak anioł, ale ma mózg kurczaka". Provenzano piął się jednak w mafijnej hierarchii i ostatecznie okazał się znacznie mądrzejszy od Toto Riny, poprzedniego cappo di tutti cappi. Rina był tradycjonalistą, eliminował fizycznie konkurentów: w latach 1990-1992 z jego rozkazu zamordowano we Włoszech 800 członków konkurencyjnych gangów. Kiedy w końcu 1992 roku podłożone przez jego ludzi bomby zabiły dwóch prokuratorów Paola Borsellina i Giovanniego Falcone, wreszcie go schwytano i skazano na dożywocie. Jego miejsce zajął Provenzano. Nowy szef włoskiej mafii to bardziej biznesmen niż gangster. Przez 13 lat swych rządów Provenzano przekształcił luźne i skłócone grupy mafijne w sprawnie zarządzane
przedsiębiorstwo. Jak szacują włoscy karabinierzy i Europol, do dyspozycji ma około 1,5 tys. pomniejszych bossów, około 100 tys. stałych członków gangów i trzy, cztery razy więcej drobnych kryminalistów wynajmowanych do konkretnych zadań.

d3xpc0e

Masełko od bossa

Majątek przejętej ostatnio przez państwo w ramach walki z mafią firmy Piazza Group tworzyło ponad 50 szkół, których usługi opłacały władze lokalne. Okazało się, że gangsterzy uznali budowę szkół i pozyskiwanie komunalnych kontraktów na naukę dzieci za świetny sposób na pranie dochodów z nielegalnych źródeł.

Mafiosi zrozumieli, że zamiast walczyć z włoskim państwem, lepiej się przyłączyć do polityków i robić to, co oni, czyli pozostawać na wikcie podatników lub Brukseli. Przestępcy zaczęli przejmować firmy branży spożywczej i produkować m.in. masło i mleko z najniższej jakości surowca, uprzednio przekupując urzędników odpowiedzialnych za kontrolę jakości żywności. Niskie koszty produkcji znacznie zwiększyły atrakcyjność otrzymywanych przez nich dopłat z unii. Na przykład w 1999 r. Europejskie Biuro ds. Zwalczania Przestępczości Gospodarczej (OLAF) wykryło, że włoscy gangsterzy założyli na południu Włoch holding spółek, który przez kilka lat wytwarzał i sprzedawał za granice unii masło składające się w 40 proc. z bydlęcego tłuszczu, a w pozostałej części - z oleju kosmetycznego. Dzięki temu mafia wyłudziła z Brukseli około 300 mln euro subwencji eksportowych.

Przed trzema laty Komisja Europejska oskarżyła koncerny tytoniowe R.J. Reynolds, Philip Morris i Japan Tobacco Inc. o celowe dostarczanie zbyt wielkiej liczby papierosów na rynki Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie akcyza na tytoń jest dużo niższa niż w unii, by później mogły być one przemycane na rynki państw członkowskich. Okazało się, że na tym procederze także zarabiały firmy powiązane z włoskimi grupami przestępczmi. Włoska mafia nadal z powodzeniem trudni się przemytem, wykorzystując różnice stawek podatkowych w 25 państwach unii.

Aleksander Piński

Pełny tekst w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku 8 sierpnia.

d3xpc0e
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3xpc0e
Więcej tematów