Oskarżyciele posiłkowi zadowoleni z wyroku ws. "Wujka
Oskarżyciele posiłkowi w tzw. procesie "Wujka" z zadowoleniem przyjęli piątkowy wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach. 19 oskarżonych byłych milicjantów ponownie stanie przed sądem. Trzej pozostali będą świadkami.
"Można powiedzieć, że pewna nutka optymizmu powiała, gdy widzieliśmy sędziów, którzy mają zupełnie inne zdanie niż poprzednie składy sędziowskie. Oby był to rzeczywiście promyk nadziei, że polskie sądy będą posiadać więcej sędziów tego pokroju, którzy zauważają już obowiązujące nas prawa międzynarodowe" - powiedział dziennikarzom jeden z przywódców strajku w kopalni "Wujek" na początku stanu wojennego, Stanisław Płatek.
Za najważniejszy uznał fakt, że sprawę odesłano w znaczącej części do ponownego rozpatrzenia oraz to, że w stosunku do części zarzutów nie będzie przedawnienia. Podkreślił, że Sąd Apelacyjny "nie dał wiary wyrokowi Sądu Okręgowego": "Wręcz rozebrał go na drobne detale, zarzucając wiele uchybień i potwierdzając zarzuty, które podnieśliśmy w naszej apelacji" - dodał.
"Można być zadowolonym z tego, że chcemy dojść do prawdy, a jak długo będziemy do niej dochodzić - trudno wyrokować i z tego tytułu można być niezadowolonym. Lepiej by było, aby Sąd Apelacyjny był władny - według dokonanej oceny wyroku sądu pierwszej instancji - wyrokować. Słuchając jego argumentacji można było mieć nadzieję, ze wskaże winnych, a nam tylko chodzi o wskazanie winnych" - mówił Płatek.
Czesław Kłosek, ranny podczas pacyfikacji kopalni "Manifest Lipcowy", po wyroku w pierwszej instancji złożył w Instytucie Pamięci Narodowej doniesienie o przestępstwie, jakie mieli popełnić bezpośrednio po pacyfikacji prokuratorzy z Prokuratury Garnizonowej w Gliwicach. IPN przedstawił już dwóm z nich zarzuty zacierania śladów.
"Bardzo bym chciał, żeby sprawę w pierwszej instancji oceniał taki skład, jak ten, który fantastycznie wyróżnił się w porównaniu ze składami orzekającymi w Sądzie Okręgowym. To była wielka różnica w podejściu. Cieszę się, że wreszcie dokonano tu wykładni zbrodni komunistycznej, która nie musi być zbrodnią w rozumieniu kodeksu karnego, wystarczy, że jest tylko przestępstwem. Ten wyrok to krok milowy" - powiedział Kłosek.
"Mam trochę takiego lekkiego szczęścia w sercu. Mam nadzieję, że zostanie wreszcie odkłamane to, co zostało zakłamane w tych dwóch poprzednich procesach. Chodzi o to, żeby wyszła na jaw prawda" - mówiła matka jednego z zastrzelonych górników, Janina Stawisińska.
"Przyjmuję to jako etap w dochodzeniu do prawdy o zbrodni i tymi kategoriami patrząc jestem zadowolony. Dzisiejsze uzasadnienie pokazuje sprawę +Wujka+ w zupełnie innym miejscu, zupełnie innym świetle. Można to tak brutalnie nazwać - a ja jako pokrzywdzony mogę - poprzednie dwa procesy to była czysta fuszerka. Wychodząc z tej rozprawy jestem podbudowany, że wymiar sprawiedliwości zaczął troszeczkę myśleć" - powiedział jeden z przywódców strajku w kopalni "Wujek", Jerzy Wartak.(iza)