Oskarżony o zabójstwo żony uniewinniony po 10 latach
Po ponad 10 latach mieszkaniec Augustowa (woj. podlaskie) Jan S. jest już ostatecznie uniewinniony od zarzutu zabójstwa swojej żony i próby zabójstwa kilkunastoletniego wówczas syna. Sąd Najwyższy utrzymał taki wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.
Tym samym SN oddalił kasację złożoną na niekorzyść oskarżonego przez prokuratora apelacyjnego.
- W tej sprawie nie udało się zamknąć łańcucha poszlak, czynności na początkowym etapie śledztwa poprowadzono w sposób niewłaściwy - powiedział, uzasadniając postanowienie SN sędzia Andrzej Ryński. Dodał, że na temat tragicznego zdarzenia z zebranych materiałów można wysnuć wiele różnych i wzajemnie wykluczających się wersji.
Postanowienie SN ostatecznie zakończyło sprawę, w której Jan S. był sądzony aż czterokrotnie. W trzech procesach sąd I instancji uniewinniał oskarżonego, ale sąd apelacyjny orzeczenia te uchylał. Podczas czwartego rozpatrzenia sprawy w grudniu 2007 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał Jana S. na 15 lat więzienia. W październiku 2008 r. sąd apelacyjny zmienił jednak wyrok i oskarżonego uniewinnił. Uznał, że Jan S. nie miał żadnego motywu, aby popełnić zbrodnię, jego małżeństwo było zgodne, wręcz idealne. Ponadto, zdaniem SA, nie dało się wykluczyć, że zbrodni dokonali napastnicy, którzy weszli do domu.
Do zabójstwa 41-letniej żony Jana S. doszło w maju 1999 roku. Ofiara była nauczycielką, osobą znaną i lubianą w Augustowie, dzień przed śmiercią sprawdzała prace maturalne swoich uczniów. Tragedia miała miejsce w nocy w domu jednorodzinnym małżeństwa S., kobietę uduszono. Duszony był również syn małżeństwa, Marcin S. - stracił przytomność, ale przeżył.
Według Jana S. do mieszkania w nocy weszli włamywacze, którzy go ogłuszyli. Z mieszkania miały zostać skradzione pieniądze. Policja nie znalazła jednak śladów włamania. M.in. to zdecydowało, że podejrzanym, a następnie oskarżonym, stał się mąż zamordowanej kobiety.
- Podstawową zasadą jest rozstrzyganie wątpliwości na korzyść oskarżonego, w sprawie nie wiadomo nic, skupiono się na jednej hipotezie winy oskarżonego, przyjęto za pewnik, iż nikt nie wszedł do domu bez dostatecznego zbadania tej kwestii - mówiła obrońca oskarżonego, mec. Anna Bogucka-Skowrońska. Dodała, że ewentualni napastnicy nie musieli się włamywać, mogli wejść do domu za pomocą np. dorobionego klucza.
W ocenie prokuratury sąd apelacyjny zanim wydał wyrok uniewinniający powinien zlecić sporządzenie dodatkowych ekspertyz i opinii biegłych na temat znalezionych śladów. SN uznał jednak, że wszelkie dodatkowe opinie nie okazałyby się rozstrzygające i nie rozwiałyby licznych wątpliwości w sprawie.