Oskarżona o zabicie noworodka stanęła przed sądem
Przed łódzkim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces kobiety oskarżonej o zabójstwo swojego nowonarodzonego dziecka. W maju ubiegłego roku porzuciła ona noworodka w plecaku przed jednym z łódzkich szpitali. Dziecko, które było w bardzo ciężkim stanie, zmarło tydzień później.
Po odczytaniu aktu oskarżenia, sąd wyłączył jawność rozprawy. Utajniono zeznania kobiety i biegłych. 35-letniej Joannie G. grozi kara od 8 lat więzienia do dożywocia.
W maju 2004 roku mężczyzna, który przyszedł odwiedzić swoją żonę w szpitalu, znalazł przed wejściem do budynku plecak. Pakunek oddał pracownikowi ochrony. Jak się okazało, w środku był noworodek. Dziewczynka trafiła na oddział intensywnej terapii. Była skrajnie wyziębiona i niedotleniona. Mimo wysiłków lekarzy po kilku dniach zmarła.
Matkę dziewczynki policjanci zatrzymali po kilku tygodniach poszukiwań, dzięki numerowi telefonu jej znajomej zostawionym w plecaku. Jak ustalono, kobieta ukrywała ciążę. Urodziła dziecko sama w domu. Następnie zaniosła je na strych, gdzie leżało ono kilkanaście godzin. Później przyniosła je do domu, zawinęła w szmaty i włożyła do plecaka, który szczelnie zamknęła.
Według prokuratury, okoliczności zdarzenia wskazują, iż kobieta swoim zachowaniem godziła się na to, że dziecko może umrzeć.