Oskarżenie w sprawie zabójstwa policjantów z Czechowic-Dziedzic
157 zarzutów postawiła katowicka prokuratura zabójcom dwóch policjantów z Czechowic-Dziedzic i innym, współpracującym z nimi przestępcom. Akt oskarżenia, obejmujący 11 osób, został przesłany do Sądu Okręgowego w Katowicach - poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski.
06.11.2003 16:50
Dokument liczy około 300 stron. Poza zabójstwem policjantów opisuje dziesiątki napadów z bronią w ręku, których dopuścili się gangsterzy. Ośmiu z nich do dziś przebywa w areszcie.
Głównymi oskarżonymi są bracia Jarosław i Aleksander Ż. Obaj brali udział w napadzie na kawiarenkę internetową w Czechowicach- Dziedzicach w 2002 r. Jarosław Ż. odpowie za 45 przestępstw, wśród nich 34 napady z bronią w ręku. Inny oskarżony - Mariusz Sz., przez długi czas "mózg" grupy, odpowie za 49 przestępstw, w tym 41 napadów.
Prokurator Goławski zaznaczył, że oskarżeni nie stanowili grupy przestępczej w znaczeniu kodeksowym, nie byli też związani z żadnymi gangami i tylko jeden z nich był wcześniej karany. Większość z nich to młodzi ludzie przed trzydziestką, którzy dokonując coraz brutalniejszych napadów zarabiali w ten sposób na rozrywkowe życie. Działali w różnych konfiguracjach osobowych od 1999 roku do maja 2002, kiedy doszło do zbrodni w Czechowicach- Dziedzicach.
Zaczynali od nie zawsze udanych napadów na hurtownie i restauracje. Z czasem byli coraz lepiej zorganizowani, uzbrojeni i coraz bardziej brutalni. W czasie rozbojów używali kamizelek kuloodpornych i gumowych rękawiczek.
Korzystali z siedmiu sztuk broni gazowej i ostrej. W gangsterskie akcesoria zaopatrywali się na Stadionie X-lecia w Warszawie i podczas dokonywania napadów. Amunicję sprzedawał im znajomy komandos z Lublińca, który razem z nimi odpowie przed sądem.
We wszystkich napadach skradli około miliona złotych. W najmniej udanym - 200, a w czasie "skoku" na Lukas Bank w Rudzie Śląskiej - 311 tys. zł. Postrzelili tam jednego z ochroniarzy. Po tym napadzie Mariusz Sz. zamierzał wycofać się z gangsterskich interesów, wtedy Jarosław Ż. postanowił założyć własną grupę. Potrzebował coraz więcej pieniędzy. 100 tys. zł z napadu na Lukas Bank wydał w trzy miesiące.
Do napadu na kawiarenkę Jarosław Ż. zwerbował swojego brata i Jacka O., dla których był to pierwszy taki "skok". Czwartym uczestnikiem tego przestępstwa i jego organizatorem był Przemysław M. Gangsterzy napadli na kawiarenkę, bo sądzili, że jej właściciel, posiadający nielegalną rozlewnię alkoholu, ma przy sobie większą gotówkę. Liczyli na zrabowanie 100 tys. zł.
Kiedy bracia Ż. i Jacek O. weszli do środka, wewnątrz siedzieli już dwaj policjanci, którzy zrobili sobie przerwę na nocnej służbie. "Policjanci byli w kawiarence przypadkowo, pili kawę" - powiedział prokurator Goławski.
W czasie napadu wewnątrz kawiarenki niewiele było widać, światło rzucały tylko włączone monitory. Wchodząc Aleksander uderzył właściciela kawiarenki w twarz, ten krzyknął, że w środku są dwaj funkcjonariusze. Wtedy Jarosław zaczął strzelać. Policjanci byli oddaleni od niego o trzy metry.
Zanim policjanci zdążyli wyjąć broń z kabur i ją odbezpieczyć, Ż. oddał sześć pierwszych strzałów. Policjanci szybko wystrzelali wszystkie naboje. Nie mieli szans - Jarosław miał pistolet z powiększonym magazynkiem, który mieści 21 nabojów. Mimo to Ż. został kilkakrotnie trafiony, strzelał leżąc już na podłodze. Wtedy jego brat wziął pistolet i też zaczął strzelać, nie trafił ani razu. Jarosław wystrzelił 12 razy, Aleksander - sześć. Policjanci zginęli.
Po strzelaninie kompani zostawili ciężko rannego Jarosława pod jednym ze szpitali. Mimo bardzo ciężkich ran po kilku dniach odzyskał przytomność. Życie uratował mu telefon komórkowy - na nim zatrzymała się jedna z kul, która inaczej trafiłaby go w tętnicę udową. Sprawców napadu zatrzymano wkrótce potem na jednej z policyjnych blokad w Żorach.
Jarosławowi za podwójne zabójstwo grozi dożywocie, Aleksandrowi - podobna kara za usiłowanie zabójstwa. Dwaj pozostali przestępcy odpowiedzą za udział w rozboju. Większość oskarżonych przyznała się do zarzucanych im przestępstw.