ŚwiatOsiem lat w sejfie

Osiem lat w sejfie

Porwano ją jako 10-letnią dziewczynkę, uwolniła się jako pełnoletnia kobieta. Ale ośmioletnia niewola Nataschy Kampusch pozostaje w dużej mierze zagadką. Co łączyło ją z porywaczem? I jak wyglądało jej życie w ukryciu?

Osiem lat w sejfie
Źródło zdjęć: © AFP

31.08.2006 | aktual.: 08.09.2006 10:30

Proszę mi pomóc, niech pani zadzwoni na policję. Jestem Natascha Kampusch - dziewczyna jest blada i przeraźliwie chuda, a kobieta, do której uciekła, ma wrażenie, że rozmawia z duchem. Osiem lat temu jej twarz znała cała Austria, dziś policja poszukuje już tylko jej ciała. Właścicielka willi w Strasshof, na północ od Wiednia, rozpoznaje w młodej kobiecie 10-letnią dziewczynkę z plakatów.

Dla Nataschy Kampusch powrót na wolność zaczyna się serią koszmarów. Najpierw wpada w ogień przesłuchań policji i pod ostrzał mediów. Na widok ojca przeżywa wstrząs i wybucha płaczem. W końcu doznaje szoku na wieść o tym, że jej dręczyciel - a zarazem jedyny towarzysz ostatnich ośmiu lat życia - skończył właśnie pod kołami pociągu. Jest sama.

"Nic mnie nie ominęło"

2 marca 1998 roku. 10-letnia Natascha idzie do szkoły, gdy drogę zajeżdża jej biała furgonetka. Ktoś wciąga ją do auta. Scenę widzi młodsza koleżanka, przez lata będzie świadkiem najsłynniejszego porwania w dziejach Austrii. Potrzebowałem tylko ciebie. Gdyby nie udało się teraz, zaczaiłbym się na ciebie innego dnia - wyzna później Nataschy jej porywacz.

Wolfgang Prikopil ma 36 lat, jest technikiem telewizyjnym. Samotnik bez rodziny, niekarany, bez związków z kręgami pedofilskimi. Mieszka w domu na północ od Wiednia. Porwanie planuje z niebywałą starannością. W kwietniu 1997 roku kupuje biały samochód dostawczy. Pod garażem zaczyna potajemnie kopać wielki dół, autem wywozi ziemię. Dla swej ofiary buduje pod ziemią dźwiękoszczelny pokój.

Prikopil ewidentnie naśladuje aresztowanego dwa lata wcześniej Marca Dutroux, u którego znaleziono kryjówkę z ciałami czterech dziewczynek. Tyle że pokój dla Nataschy jest starannie urządzony: cela dwa na trzy metry ma pomalowane ściany, parkiet, wentylację i ogrzewanie. W środku jest piętrowe łóżko, zlew i szafki. Droga na zewnątrz prowadzi przez pancerne drzwi i zamaskowane wyjście w podłodze garażu.

Nataschy Kampusch nie grozi jednak śmierć. Pierwsze wyniki śledztwa wykluczają też motyw seksualny. Zamiast przerażenia i strachu przed prześladowcą w Nataschy pozostaje dziwna mieszanina podziwu, przywiązania, wręcz miłości.

Wolfgang był zawsze dla mnie miły. Na swój sposób jestem w żałobie, bo był częścią mojego życia - mówi policjantom dziewczyna. W liście do mediów relacjonuje codzienność w niewoli. Wynika z niego, że jadali razem śniadania, oglądali telewizję, wspólnie gotowali, rozmawiali. "Moje pomieszczenie było wystarczająco wyposażone i należało do mnie. Moja młodość była inna niż większości dzieci, ale nie mam poczucia, żeby mnie cokolwiek ominęło" - pisze.

"Tylko przypadek może nam pomóc"

Dlaczego nie pozwalają mi zobaczyć dziecka? - Brigitta Skirny na wieść o odnalezieniu córki przeszła załamanie nerwowe. Drugie, gdy okazało się, że córka woli opłakiwać porywacza, niż przebywać z rodziną. Skirny nigdy nie uwierzyła w śmierć Nataschy. Na urodziny rok w rok piekła ciasta, po czym z płaczem wyrzucała je do kosza. W końcu kobieta ucieka w ezoteryzm. Raz wróżka mówi jej, że córka siedzi w piwnicy na północ od Wiednia. Dom Prikopila jest na północ od Wiednia.

Brigitta nie miała alibi, więc bezradna policja przez pewien czas podejrzewała ją o udział w zniknięciu córki. Sama zeznała, że tuż przed zniknięciem Nataschy pokłóciły się. Mąż, zdruzgotany zniknięciem dziecka, odsuwa się od żony. Wkrótce małżeństwo się rozpada.

Ludwig Koch rozmawiał z córką, ale tylko przez pięć minut. Powiedziała: "Tato, kocham cię". Zapytała, czy jej samochodzik nadal stoi w jej pokoju - mówi Koch telewizji i wybucha płaczem. Chciał zrobić córce zdjęcie, ale policja się nie zgodziła. Teraz też nie ma kontaktu z córką.

Na życzenie Nataschy policja przetrzymuje ją w "bezpiecznym miejscu", gdzieś w Wiedniu. Jest pod opieką psychologów, mają złagodzić wstrząs związany z powrotem do normalnego świata. W weekend dziewczyna po raz pierwszy od ośmiu lat zetknęła się z rówieśnikami.

Tych, którzy mieli do czynienia z 18-letnią Nataschą, dziwi w niej niemal wszystko. Dlaczego jest tak bardzo związana ze swoim oprawcą? Skąd ma tak duży zasób słów i dlaczego wykazuje ponadprzeciętną inteligencję? Skąd dojrzałość i samodzielność?

Prikopil zapewnił jej dostęp do książek i gazet, być może sam ją uczył. Być może też wmówił jej, że jej niewola jest dobrowolna. Strasznie ją denerwuje, gdy mówi się o niej, że jest specjalnym przypadkiem. Ona nie chce uchodzić za biedną ofiarę. Uważa się za dojrzałą kobietę - mówi austriackiej agencji prasowej Monica Pinterits, prawnik Nataschy.

"Popatrz, mówią o nas w telewizji"

Oprócz psychologów z uwolnioną dziewczyną pracują policjanci. W domu Prikopila trwa drobiazgowe zbieranie dowodów. Policja musi się wytłumaczyć, dlaczego nie odkryła celi Nataschy osiem lat temu. Świadkowie porwania opisali dokładnie samochód, zlokalizowano wszystkie takie auta, profilaktycznie przesłuchano wszystkich właścicieli. Także Prikopila. Nie wzbudził podejrzeń, żył nienękany przez stróżów prawa, a sąsiedzi uważali go za zwykłego człowieka.

Sprawa Nataschy regularnie powracała w austriackich mediach, głównie w związku z ekshumacjami kolejnych miejsc jej domniemanego pochówku. W 1999 roku własne śledztwo prowadził kandydat na prezydenta Austrii Martin Wabl, próbując zbić na porwaniu Nataschy kapitał polityczny. Popatrz, mówią o nas w telewizji - miał powiedzieć jej porywacz, gdy media po raz kolejny donosiły o jej zniknięciu.

Uciekła prawdopodobnie dlatego, że po wielu latach Prikopil zrobił się nieuważny. Coraz częściej pozwalał ofierze chodzić po całym domu, czasem zabierał ją do ogrodu, podobno bywali również razem na mieście. Nie wiadomo, kiedy i dlaczego obudził się w niej instynkt wolności. W ubiegłą środę odkurzała w ogrodzie samochód, gdy do Prikopila zadzwonił telefon. Odszedł na chwilę na bok. Natascha zostawiła włączony odkurzacz i uciekła na drugą stronę ulicy. Do świata, który ją natychmiast przytłoczył.

Piotr Bukoliński

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)