Opozycjonistka brutalnie pobita w Moskwie
Marina Litwinowicz, asystentka lidera opozycyjnego Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) Garriego Kasparowa, w poniedziałek wieczorem została brutalnie pobita w Moskwie - poinformował Kasparow.
21.03.2006 | aktual.: 21.03.2006 17:51
Litwinowicz, redaktor naczelną stron internetowych "Prawda Biesłanu", napadnięto na ulicy, gdy po pracy podchodziła do swojego samochodu. Napastników było prawdopodobnie kilku. Po silnym uderzeniu w tył głowy straciła przytomność. Ocknęła się po 30-40 minutach. Była mocno poturbowana. Straciła dwa zęby.
Noc dziennikarka spędziła w stołecznym Instytucie Medycyny Ratunkowej im. Nikołaja Sklifosowskiego, gdzie udzielono jej pierwszej pomocy i poddano szczegółowym badaniom.
Litwinowicz uważa, że napad na nią ma związek z dziennikarskimi dochodzeniami, jakie prowadzi w sprawie ataków terrorystycznych na szkołę w Biesłanie w Osetii Północnej i Teatr na Dubrowce w Moskwie. Na pewno nie była to grabież, czy chuligaństwo. Miałam przy sobie notebooka, telefon komórkowy i pieniądze. Nic nie zginęło. Myślę, że było to ostrzeżenie, związane z moją działalnością zawodową - oświadczyła asystentka Kasparowa.
Przywódcy opozycji demokratycznej w Rosji oceniają pobicie Litwinowicz jako próbę zastraszenia wszystkich demokratów. Marina Litwinowicz - to znana postać w kręgach demokratycznych. Dlatego uważam, że napad na nią nie jest aktem chuligaństwa, lecz próbą zastraszenia wszystkich demokratów, zamknięcia im ust - oświadczyła Irina Hakamada, liderka liberalnej partii Nasz Wybór.
Z kolei Borys Niemcow, przywódca innej liberalnej formacji - Sojuszu Sił Prawicy (SPS), wyraził pogląd, że "nie ma sensu domagać się ustalenia sprawców, gdyż z całej tej historii sterczą uszy władzy". Przeciwstawić się takim akcjom zastraszania można tylko przez połączenie całego obozu demokratycznego - oznajmił.
Jerzy Malczyk