Opozycja w Kenii chce nowych wyborów
Kenijska opozycja zaapelowała o rozpisanie w ciągu trzech miesięcy nowych wyborów prezydenckich w celu przezwyciężenia kryzysu po wielodniowej przemocy.
04.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 12:59
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krwawe-starcia-w-kenii-6038692667835009g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/krwawe-starcia-w-kenii-6038692667835009g )
Krwawe starcia w Kenii
Sekretarz generalny Pomarańczowego Ruchu Demokratycznego - Kenia, Anyang Nyongo, oświadczył, że należy zarządzić "okres przejściowy, w czasie którego można by przeprowadzić intensywne przygotowania do nowych wyborów prezydenckich, zgodnych z regułami gry, przejrzystych i demokratycznych". Będziemy nadal walczyć o prawo Kenijczyków do realizacji procesu demokratycznego - oznajmił.
W centrum Nairobi zaczęły zbierać się niewielkie grupki protestujących. Kandydat opozycji w wyborach prezydenckich Raila Odinga zapowiedział na ten dzień manifestację.
W wyniku walk plemiennych i drastycznych aktów przemocy od dnia wyborów prezydenckich i parlamentarnych - 27 grudnia - zginęło w Kenii ponad 350 osób, a 70 tysięcy musiało opuścić swoje domy.
Kenijska opozycja kwestionuje wyniki wyborów. Oficjalnie ich zwycięzcą został urzędujący prezydent Kenii Mwai Kibaki. Jednak Odinga twierdzi, że wybory były sfałszowane.
Także minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner powiedział, że jego zdaniem wybory w Kenii zostały zmanipulowane. Mówi się, że to walki etniczne. Tak, niewątpliwie w Afryce często o to chodzi. Ale jest to także walka o demokrację - oznajmił w radiu RTL. Był to jak dotąd najostrzejszy zagraniczny komentarz na temat wyborów w Kenii.
Prezydent Kenii spotkał się w piątek rano z południowoafrykańskim laureatem Pokojowej Nagrody Nobla anglikańskim biskupem Desmondem Tutu, który zaproponował pomoc w rozwiązaniu kryzysu. Wcześniej Tutu przeprowadził rozmowy z Odingą. Rząd Kenii odrzuca jednak ewentualność jakiejkolwiek mediacji międzynarodowej.
Tutu oznajmił po rozmowach, że Kibaki jest otwarty na ideę rządu koalicyjnego, "choć oczywiście konieczne jest zaakceptowanie faktu, że ten kraj ma władze".