Opinie o projekcie ustawy zdrowotnej
Zwiększenie kompetencji władz oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia to - zdaniem większości rozmówców PAP - główna zaleta przygotowanego przez sejmową Komisję Zdrowia projektu ustawy zdrowotnej. Wszyscy są zdania, że ustawa ma mieć charakter jedynie przejściowy.
25.07.2004 | aktual.: 25.07.2004 10:42
Drugie i trzecie czytanie projektu ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych ma odbyć się w tym tygodniu. Pewne jest, że w trakcie drugiego czytania zostanie złożonych wiele poprawek.
Prezes Stowarzyszenia Menedżerów Opieki Zdrowotnej (STOMOZ) Marek Wójtowicz pochwala to, że dyrektorom oddziałów wojewódzkich NFZ przyznano więcej kompetencji, m.in. odpowiedzialność za kontraktowanie świadczeń na swoim terenie, swobodę w podziale środków w ramach budżetu swojego oddziału.
Za wadę uznał jednak to, że "dyrektor będzie służbowo podlegał prezesowi centrali, co oznacza, że będzie musiał wykonywać jego polecenia". Natomiast jako dobrą stronę projektu ocenił to, że zawiera - jego zdaniem wprawdzie ułomny - tzw. koszyk negatywny, czyli wykaz badań i terapii, które mają być dla pacjenta pełnopłatne. Lepiej, że jest koszyk negatywny. Nie jest możliwe, zwłaszcza w tak krótkim czasie, wypisanie świadczeń bezpłatnych - zaznaczył.
Jego zdaniem kontrowersyjnym przepisem jest umożliwienie NFZ udzielania pożyczek zadłużonym zakładom opieki zdrowotnej. Fundusz i tak ma wiele kłopotów z kontraktowaniem świadczeń - powiedział.
Wójtowicz obawia się, że jeśli doszłoby do uchwalenia tego przepisu, NFZ mógłby wywierać presję, by zakłady opieki zdrowotnej wycofywały pozwy, w których domagają się zrefundowania kosztów poniesionych na podwyżki wynikające z tzw. ustawy 203 zł.
Sekretarz Związku Powiatów Polskich Rudolf Borusiewicz także jest zadowolony ze zwiększonych kompetencji oddziałów wojewódzkich. Ale, jego zdaniem, samorządy terytorialne, które są właścicielami większości szpitali, powinny mieć wpływ na decyzje finansowe dotyczące ich szpitali. Tymczasem jest tak, że jesteśmy odpowiedzialni za decyzje podjęte gdzie indziej - argumentował.
Prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych dr Elżbieta Buczkowska obawia się, że projekt ustawy ze względu na pośpiech, w jakim powstawał, może okazać się niespójny. Dodała, że nie ma w nim jasno przedstawionego zakresu świadczeń należnych pacjentom, a raczej podtrzymywane jest przekonanie, że wszystko należy się za darmo. Tymczasem wyciekają nam pieniądze: nie ma monitoringu ordynacji lekarskiej, nie ma monitoringu udzielanych świadczeń - powiedziała Buczkowska.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy uważa z kolei, że projekt nie rozwiązuje podstawowej kwestii, a więc zbyt małej kwoty pieniędzy przeznaczanej na świadczenia opieki zdrowotnej. Przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel ocenia, że w takiej sytuacji jakiekolwiek zmiany organizacyjne nie zażegnają kryzysu.
Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej Konstantego Radziwiłła projekt ustawy wymaga jeszcze wielu korekt. Nie krytykujemy "w czambuł" całej ustawy. Mamy jednak świadomość, że niektóre jej zapisy są co najmniej kontrowersyjne - powiedział.
Dodał, że środowisko lekarskie już przygotowało dwunastostronicowy dokument zawierający propozycję zmian, który w najbliższym czasie przedstawi posłom. Wśród postulatów lekarzy znalazły się m.in.: podniesienie składki na ubezpieczenie zdrowotne do 9% już od 2005 roku, zrezygnowanie z konkursu ofert i ustalenie ogólnopolskich zasad ubiegania się o kontrakty oraz podział pieniędzy na regiony tylko w oparciu o wskaźniki statystyczne.
Skreślenia wymaga ponadto przepis umożliwiający udzielanie przez Narodowy Fundusz Zdrowia pożyczek. Jest to bardzo niebezpieczny pomysł, tym bardziej że nie określono zasad ich udzielania - powiedział Radziwiłł.