Opiekun z zarzutem molestowania dziewczynek w rodzinnym domu dziecka
Gdańska prokuratura zatrzymała i przedstawiła zarzuty molestowania dwóch dziewczynek mężczyźnie, który wraz z żoną opiekował się nimi, prowadząc rodzinny dom dziecka. Sąd nie zgodził się na areszt dla mężczyzny, zastosował wobec niego dozór.
15.05.2014 | aktual.: 15.05.2014 21:12
Jak poinformowała zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa Ewa Burdzińska obie dziewczynki w momencie, gdy dochodziło do wykorzystywania, miały mniej niż 15 lat. Zdaniem śledczych jedna z nich była molestowana przez trzy lata (2004-2007), druga - przez dwa lata - między 2011 a 2013 r.
Prokuratorzy przedstawili 66-letniemu mężczyźnie zarzut "doprowadzenia osób małoletnich do poddania się innym czynnościom seksualnym", za co grozi kara od dwóch do 12 lat więzienia. Z uwagi na delikatność sprawy śledczy nie chcą mówić o szczegółach. Burdzińska dodała, że podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień.
Obawiając się prób wpływania na pokrzywdzone, a także ewentualnej próby ucieczki podejrzanego, prokuratura wystąpiła do sądu o areszt dla mężczyzny. W czwartek wieczorem sąd wydał decyzję w tej sprawie: nie uwzględnił wniosku prokuratury ws. aresztu, ale zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. - Po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia, złożymy zażalenie na tę decyzję sądu - zapowiedziała Burdzińska.
Zawiadomienie dotyczące możliwego wykorzystywania dzieci złożył Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku. Pierwsze trafiło do śledczych w listopadzie, drugie - w grudniu ub. roku.
Pierwsze zawiadomienie związane było z informacjami pochodzącymi od byłej, pełnoletniej obecnie, wychowanki rodzinnego domu dziecka. Kobieta zgłosiła się w tej sprawie do MOPR.
Drugie zawiadomienie wynikało z informacji, które w grudniu ub. roku trafiły do MOPR od opiekunów, którzy jakiś czas temu przejęli dzieci przebywające wcześniej w badanym domu dziecka. Zawiadomili oni, że mają podejrzenia, iż dzieci mogły być w poprzedniej placówce wykorzystywane seksualnie. Prokuratura dołączyła tę sprawę do prowadzonego już postępowania.
Prokuratura bada, czy mężczyzna nie molestował innych dzieci przebywających pod jego opieką.
Do domu dziecka prowadzonego przez 66-latka i jego żonę od wielu miesięcy nie trafiają już podopieczni. Prokuratura profilaktycznie wystąpiła do sądu o pozbawienie opiekunów możliwości prowadzenia dalszej opieki nad dziećmi.
W styczniu przed gdańskim sądem rozpoczął się proces przeciwko mężowi kobiety kierującej innym rodzinnym domem dziecka w Gdańsku. Mężczyzna miał molestować nastolatkę przebywającą w tej placówce. W efekcie doniesień dotyczących stwierdzonego i możliwego molestowania dzieci przebywających w gdańskich rodzinnych domach dziecka, wojewoda pomorski zlecił w styczniu kontrolę Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie sprawującego pieczę nad tego typu placówkami.
Efektem kontroli było złożenie przez wojewodę w prokuraturze zawiadomienia o "niedopełnieniu obowiązku przez funkcjonariusza publicznego". Miało ono polegać na powierzeniu opieki nad dziećmi w placówkach opiekuńczo-wychowawczych osobom bez kwalifikacji.
Odnosząc się do tych zastrzeżeń przedstawiciele miasta Gdańsk przyznali, że trzem osobom powierzono pełnienie obowiązków dyrektora w placówkach opiekuńczo-wychowawczych bez odpowiednich uprawnień, ale były one w trakcie odpowiednich szkoleń, a służby wojewody wiedziały o zaistniałej sytuacji. Władze Gdańska podkreślały też, że w mieście brakuje osób gotowych do przyjęcia dzieci w ramach rodzin zastępczych.