PolskaOperator telefonii komórkowej nie utrudniał śledztwa ws. afery Rywina

Operator telefonii komórkowej nie utrudniał śledztwa ws. afery Rywina

Białostocka prokuratura badająca niektóre wątki w aferze Rywina ustaliła, że operatorzy telefonii komórkowej nie złamali prawa. Tygodnik "Wprost" pisze, że pracownicy Polskiej Telefonii Cyfrowej - byli milicjanci - utrudniali ustalenie składu "grupy trzymającej władzę".

04.12.2006 | aktual.: 04.12.2006 13:41

Rzecznik białostockiej prokuratury Janusz Kordulski powiedział, że prokuratura otrzymała anonim, w którym zasugerowano, że PTC wprowadziła w błąd przewodniczącego komisji śledczej. Operator miał zataić prawdę o możliwościach ustalenia miejsca, skąd w lipcu 2002 roku dzwonili abonenci, którzy zeznawali jako świadkowie przed komisją badającą aferę Rywina. Śledztwo jednak nie potwierdziło tych doniesień. Ustalono, że żaden z operatorów nie popełnił przestępstwa.

Przewodniczący komisji badającej aferę pytał operatorów telefonii komórkowej, czy jest techniczna możliwość ustalenia z jakiego miejsca lub obszaru kraju były realizowane połączenia z telefonami należącymi do osób zeznających przed komisją.

Jak powiedział rzecznik białostockiej prokuratury apelacyjnej, wszyscy operatorzy odpowiedzieli podobnie: nie odmówili wprost, ale akcentowali trudności i koszty. Ostatecznie komisja nie wnioskowała o sprawdzenie, z jakich miejsc dzwonili świadkowie. Prokurator dodał, że nie miało znaczenia procesowego to, iż pracownicy jednej z firm telefonii komórkowej wcześniej byli milicjantami.

Białostocka prokuratura bada obecnie dwa wątki Rywingate. Prokuratorzy starają się ustalić, kto wysłał Lwa Rywina z korupcyjną propozycją do spółki Agora. Badany jest też proces legislacyjny dotyczący projektu ustawy o radiofonii i telewizji. W tej ostatniej sprawie oskarżono już cztery osoby, byłych urzędników Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwa Kultury.

14 października Lew Rywin, skazany w grudniu 2004 roku na dwa lata więzienia za pomoc w płatnej protekcji wyszedł na wolność. W trakcie śledztwa ani procesu nie przyznał się, kogo reprezentował, gdy powoływał się na "grupę trzymającą władzę".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)