ONZ nie rozumie Izraela?
Izrael z dystansem zareagował na
rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, przyjętą w nocy z piątku na
sobotę, nakazującą mu wycofanie się z Ramallah na Zachodnim
Brzegu Jordanu i innych palestyńskich ośrodków.
30.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
"Darzymy wielkim szacunkiem Radę Bezpieczeństwa i opinię wspólnoty międzynarodowej, zwłaszcza naszych amerykańskich przyjaciół, ale mamy teraz ważniejsze sprawy do rozważenia - powiedział w sobotę rzecznik izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Arieh Meckel.
Nie weszliśmy do Ramallah dlatego, że to nam sprawia przyjemność, ale aby Jaser Arafat zrozumiał, że taka sytuacja nie może dłużej trwać - zaznaczył Meckel, nawiązując do ostatniej fali antyizraelskich ataków.
Rzecznik MSZ przychylnie odniósł się do innego punktu rezolucji, wzywającego obie strony konfliktu do natychmiastowych działań zmierzających do zawieszenia broni. Właśnie o to nam chodzi - powiedział.
Bylibyśmy bardziej usatysfakcjonowani, gdyby w rezolucji było więcej zrozumienia dla powodów ofensywy izraelskiej. Chodzi o palestyński terroryzm - mówił Meckel.
Rezolucję, którą opatrzono numerem 1042, przyjęto 14 głosami, przy nieobecności przedstawiciela Syrii. Nie wziął on udziału w głosowaniu, gdyż przygotował własny projekt rezolucji przeciwko Izraelowi.
Rezolucja wyraża poważne zaniepokojenie niedawnymi palestyńskimi zamachami samobójczymi w Izraelu i militarnym atakiem na kwaterę główną przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata. Wzywa też do wycofania oddziałów izraelskich z Ramallah oraz innych palestyńskich miast. Jej inicjatorem był przewodniczący Rady Bezpieczeństwa, Norweg Oleg Peter Kolby.
Atak na kwaterę główną Arafata jest odwetem - nazywanym przez Izrael prawem do samoobrony - za masakrę w Netanii, gdzie palestyński samobójca zabił w środę ponad 20 osób. (and)