ONR przekazał słodycze dla domu dziecka. Wybuchła afera, wicedyrektor zrezygnowała
Obóz Narodowo-Radykalny przygotował paczki ze słodyczami, które trafiły do domu dziecka. Mikołajkowy prezent został doceniony przez wicedyrektor placówki, która podpisała się na symbolicznym dyplomie wręczonym ONR-owcom. Białostoccy nacjonaliści pochwalili się tym w Internecie, a już następnego dnia zastępczyni dyrektora złożyła rezygnację z pełnionego przez stanowiska.
W ramach mikołajkowego prezentu ONR-owcy przekazali prawie 100 kilogramów słodyczy dla podopiecznych domu dziecka w Białymstoku. O swoim geście poinformowali na Twitterze i dołączyli zdjęcie pisemnych podziękowań od placówki.
Symboliczny dyplom zwieńczony pieczątką i podpisem wicedyrektorki Grażyny Zimoch wywołał oburzenie wśród władz miasta. Prezydent Białegostoku nie kryje zaskoczenia. "Jestem tym zszokowany. Będziemy sprawę wyjaśniać. (...) ONR cukierkami nie zasłoni swojej prawdziwej działalności" - powiedział Tadeusz Truskolaski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Wpis pojawił się dzień przed obchodami 70-tej rocznicy założenia placówki. Jak podaje "Gazeta Wyborcza" w uroczystościach miał wziąć udział zastępca prezydenta Białegostoku Zbigniew Nikitorowicz, ale na znak protestu ani on, ani nikt z niższych rangą miejskich urzędników nie pojawili się na obchodach. "Ta sytuacja jest oburzająca. ONR wprost odwołuje się do przedwojennego ruchu faszystowskiego o tej samej nazwie. Nawiasem mówiąc, był nawet w czasach II RP zdelegalizowany. Dyrekcja tej placówki nie zachowała w tym wypadku należytej ostrożności i ONR wykorzystuje fakt, który miał miejsce do promowania się politycznego. Jest to albo przejaw głupoty dyrekcji tej placówki, albo przejaw sympatii politycznych" - powiedział Nikitorowicz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dzień po pojawieniu się wpisu prezydent Truskolaski został powiadomiony przez dyrektora ośrodka, że jego zastępczyni w związku ze zdarzeniem z udziałem ONR zrezygnowała ze swojego stanowiska.