Oleksy złoży wniosek o odtajnienie akt lustracji?
Szef MON Jerzy Szmajdziński czeka na pisemny wniosek marszałka Sejmu Józefa Oleksego o odtajnienie akt jego sprawy lustracyjnej. Taki "niezwłoczny wniosek" zapowiada obrońca Oleksego. Odtajnienie leży w wyłącznej gestii MON.
Gdy w zeszłym tygodniu Sąd Lustracyjny orzekł, że Oleksy zataił współpracę ze służbami specjalnymi PRL, on sam zapowiedział, że będzie się domagał ujawnienia akt sprawy, "bo świetnie się oskarża, wiedząc, że ma się wszystko tajne" (akta sprawy Oleksego są tajne w całości). Sąd uznał, że w latach 1970-1978 Oleksy był agentem Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego (AWO) - tajnej do dziś struktury wywiadu wojskowego PRL.
Sprawę będę komentował, jak wniosek o odtajnienie do mnie dotrze - powiedział Szmajdziński. Wtedy będziemy sprawę analizować z ekspertami - zaznaczył.
Taki wniosek będzie niezwłocznie złożony; jeszcze w tym roku - zapowiedział jeden z obrońców Oleksego, mec. Wojciech Tomczyk.
Procedurę odtajniania spraw, które są rozpatrywane w Sądzie Lustracyjnym, rozpoczyna pisemny wniosek zainteresowanego. Następnie sąd kieruje ten wniosek do tzw. dysponenta tajemnicy - czyli instytucji, która nadała klauzulę tajności określonym dokumentom; w tym przypadku jest to resort obrony.
Instytut Pamięci Narodowej nie uczestniczy w procedurze w tej sprawie, bo akt sprawy Oleksego nigdy nie było w IPN - wyjaśnił prezes IPN Leon Kieres. Przypomniał, że gdy w 1999 r. Rzecznik Interesu Publicznego wystąpił o akta sprawy Oleksego do MON, IPN jeszcze nie istniał, a od tego czasu są one cały czas w Sądzie Lustracyjnym. Akta te trafią do IPN po ostatecznym zakończeniu sprawy lustracyjnej Oleksego.
Istnienie AWO ujawnił dopiero latem tygodnik "Newsweek". Ta komórka wewnątrz zarządu II Sztabu Generalnego WP, czyli wywiadu wojskowego, powstała w początkach lat 60. na polecenie ZSRR. Miała rozpocząć działania w warunkach wojny na terenach przeciwnika i szkoliła w tym celu tajnych współpracowników - obywateli Polski.
Historycy mają dostęp tylko do nielicznych informacji na temat AWO - mówił historyk Antoni Dudek. Wiemy o niej bardzo mało jako historycy. Kierownictwo Wojskowych Służb Informacyjnych nie zgadza się na zdejmowanie klauzul tajności z wielu dokumentów na ten temat, które są w IPN. I tutaj historycy są bezradni - powiedział Dudek. Ujawnił, że historycy, którzy mają certyfikat dopuszczający ich do tajemnicy państwowej, mogą dokumenty czytać, ale nie wolno im o nich mówić.
Jerzy Szmajdziński spytany, czy nie jest dziwne, że po kilkunastu latach od upadku PRL i rozwiązaniu Układu Warszawskiego, AWO jest wciąż tajny, odparł, że "nie wszystko opłaca się ujawniać (...), bo struktury mogą być dziś podobne i przez analogię można sobie wiele wyjaśnić".