Oleksy: preferencja na jesienny termin wyborów
W SLD jest preferencja, aby wybory parlamentarne odbyły się w konstytucyjnym terminie, czyli na jesieni, a nie jak wcześniej zapowiadano - wiosną - powiedział szef SLD Józef Oleksy. Według niego,
prezydent uzna każdą decyzję Sojuszu w tej sprawie.
21.01.2005 10:05
W czwartek wieczorem władze SLD spotkały się z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Rozmowa dotyczyła planów politycznych Sojuszu, a także kalendarza wyborczego.
Konstytucja mówi, kiedy jest koniec kadencji parlamentu, tocząca się dyskusja o wcześniejszych wyborach zostanie przecięta po naszej stronie 31 stycznia, kiedy na Radzie Krajowej podejmiemy ostateczną, polityczną decyzję - powiedział Oleksy. Dodał jednocześnie, że wśród uczestników Rady Krajowej może być inny rozkład głosów niż w klubie parlamentarnym.
Pytany, za jakim terminem opowiada się prezydent, odparł: Prezydent powiedział, że uzna każdą decyzję Sojuszu; ma argumenty i za jednym i za drugim terminem.
Według Oleksego, prezydent - na dziś - jest przeciwny łączeniu wyborów parlamentarnych, prezydenckich i referendum w sprawie konstytucji europejskiej w jednym dniu.
Szef Sojuszu relacjonował, że kierownictwo partii przedstawiło prezydentowi swoje plany polityczne. Chcemy też, aby prezydent znał sposób przygotowania się SLD do kampanii wyborów parlamentarnych, prezydenckich i do referendum konstytucyjnego UE - zaznaczył.
Oleksy pytany o możliwość powstania szerokiej listy lewicy odpowiedział, że SLD jest bardzo otwarte. Bez warunków wstępnych chcemy, żeby lewica poszła razem w bloku wyborczym. Dodał, że Sojusz prowadzi w tej sprawie rozmowy. Prezydenta też prosiliśmy, aby pomógł nam w tych konsultacjach - zaznaczył.
Jak podkreślił, im więcej środowisk lewicowych wystartuje z jednej listy, tym większe szanse na zachęcenie zwolenników lewicy, aby wyszli z domów i zagłosowali. Duża część z tych, którzy rozczarowani przestali popierać lewicę, może nie pójść do wyborów - dodał.
Oleksy zadeklarował, że SLD nie zamierza dominować ani na listach, ani w koalicji. Ale - jak dodał - musi być zrozumienie dla wspólnych założeń programowych, bo byłoby cynizmem, gdyby nam chodziło tylko o zajęcie określonej liczby mandatów.
Według szefa SLD, prezydent w jakimś sensie jest patronem idei wspólnoty wyborczej, wspólnoty lewicowej. Ale - jak podkreślił - nie formalnie.