PolskaOlejnik miała zapytać: a co z pogrzebem? Padło na Wawel

Olejnik miała zapytać: a co z pogrzebem? Padło na Wawel

Pomysł pochówku pary prezydenckiej na Wawelu narodził się na spotkaniu zorganizowanym przez dziennikarkę Radia Zet Monikę Olejnik - czytamy w serwisie internetowym "Wprost". Tygodnik publikuje fragmenty książki "Smoleńsk. Zapis śmierci".

Olejnik miała zapytać: a co z pogrzebem? Padło na Wawel
Źródło zdjęć: © PAP

19.03.2011 | aktual.: 19.03.2011 20:19

Koncepcja od początku budziła kontrowersje. Przeciw Wawelowi był między innymi Bronisław Komorowskiego, którego kard. Stanisław Dziwisz nazwał z tego powodu "durniem" - czytamy we "Wprost".

Tygodnik pisze, że w niedzielę wieczorem 11 kwietnia 2010 roku w Pałacu Prezydenckim pojawiła się dziennikarka Radia Zet Monika Olejnik. Wzięła udział w różańcu odprawionym w prezydenckiej kaplicy. Po wyjściu z nabożeństwa przypomniała sobie, że od wielu miesięcy umawiała się z Lechem Kaczyńskim na kolację. Postanowiła, że tym razem to ona zaprosi na kolację współpracowników Lecha Kaczyńskiego.

"A co z pogrzebem?"

Przed północą rozmowa zeszła na temat miejsca pochówku prezydenckiej pary. Przy stole siedzieli między innymi Paweł Kowal i Adam Bielan. "Co z pogrzebem? Macie jakiś pomysł?" - miała spytać Olejnik.

Kowal powiedział wówczas, że możliwości jest kilka. Padły propozycje archikatedry w Warszawie, Świątyni Opatrzności Bożej, cmentarza na Powązkach, gdzie znajduje się rodzinny grobowiec prezydenta i wreszcie Wawelu.

W poniedziałek rano machina ruszyła. Jarosława Kaczyńskiego przekonać mieli - jak pisze "Wprost" - Adam Bielan i Michał Kamiński. Zadanie wysondowania kardynała Stanisława Dziwisza dostał krakowski senator PiS Zbigniew Cichoń. Na pochówek prezydenta kardynał miał zgodzić się od razu, wahał się jedynie w sprawie Marii Kaczyńskiej. Cichoń przekonał go mówiąc o tym, jak wspaniałym przykładem zgodnych, kochających się małżonków byli Lech i Maria Kaczyńscy.

"Czy wiście poszaleli?"

Jak czytamy, doradca premiera Michał Boni w tych dniach widywał się z Jackiem Sasinem z kancelarii prezydenta kilka razy dziennie. W poniedziałek wieczorem Sasin zakomunikował Boniemu, że wolą rodziny jest pochowanie prezydenta na Wawelu. Boni był kompletnie zaskoczony. Kiedy usłyszał słowo "Wawel" aż wstał z fotela.

Boni miał wybuchnąć: wykrzykiwać "czy wyście poszaleli", "jak wy to sobie wyobrażacie" i "kto za to wszystko zapłaci". Uspokoił się dopiero słysząc argument Sasina, że premier obiecywał zaakceptować każdą decyzję rodziny. Wówczas Boni przeprosił.

"Co za dureń!"

Dzień później w podziemiach Centrum Jana Pawła II przy ulicy Kanoniczej, tuż obok Wawelu, odbywało się otwarcie wystawy o Katyniu. Zaraz po otwarciu wystawy kardynał Dziwisz z kilkoma duchownymi przenieśli się do jednego z gabinetów na górnym piętrze centrum. Kardynał po chwili został wywołany do telefonu - dzwonił pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski. Wszyscy się domyślali, że chodzi o Wawel. I mieli rację.

- Co za dureń. Powiedział do mnie: "A co to za różnica, czy prezydent będzie leżał na Wawelu, czy na Powązkach?" - miał wykrzyknąć kardynał o prezydencie. Goście zamarli, nikt nic nie odpowiedział.

Jak pisze "Wprost" te mocne słowa kardynała Dziwisza rekonstruowane były na podstawie rozmów z trzema osobami. Jedna z nich słyszała je na własne uszy, dwie inne znały je z bezpośredniej relacji. Cała trójka przytaczała tę wypowiedź jednakowo.

Kilka godzin po spotkaniu w Centrum Jana Pawła II kardynał Dziwisz ogłosił swoją decyzję podczas konferencji prasowej. Na pytania o to, czy pochówek na Wawelu nie podzieli Polaków, kardynał odpowiedział: "Śmierć bohaterska nie powinna nas dzielić. Tak jak powiedział pan Komorowski: zostawmy partie. Jednoczmy się dla dobra naszej ojczyzny".

Książka "Smoleńsk. Zapis śmierci" ma się ukazać 22 marca

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (646)