Olbrychski: wierzę Damięckiemu, a nie SB
Daniel Olbrychski powiedział, że wierzy Maciejowi Damięckiemu, a nie esbeckim dokumentom. Sprawa z Damięckim to kolejny donos na znaną i popularną postać - uważa Olbrychski. Aktor dodał, że zastanawia się, czy w Polsce nie ma w tej chwili poważniejszych zadań niż szkalowanie ludzi.
30.03.2007 | aktual.: 30.03.2007 19:35
Olbrychski podkreślił, że jest oburzony, ale nie na Damięckiego, ale na ludzi, którzy rozpętują nagonkę - dziennikarzy czy też IPN.
"Dziennik" napisał, że Maciej Damięcki w ciągu 16 lat spotkał się z oficerami wywiadu 76 razy. Historyk Małgorzata Ptasińska z IPN potwierdziła te informacje. Powiedziała, że w dokumentach IPN jest kilkanaście lub kilkadziesiąt notatek napisanych przez Macieja Damięckiego.
Aktor przyznaje, że w 1973 roku podpisał zobowiązanie do współpracy, ale - jak mówi - uczynił to ze strachu. Służby wykorzystały fakt, że po pijanemu spowodował wypadek drogowy. Byłem młodym aktorem, bałem się, że koledzy dowiedzą się o moich problemach z alkoholem, i to będzie mój koniec. Dziś wiem, że popełniłem błąd, dając się zastraszyć SB - powiedział Maciej Damięcki.
Aktor podkreślił, że współpraca trwała nie 16 lat, lecz dwa lub trzy lata. Dodał, że napisał dwie notatki - jedną o ogólnej atmosferze w Teatrze Dramatycznym, drugą na temat wyjazdu na występy teatralne do Ameryki.
Maciej Damięcki zapewnia, że nie zaszkodził żadnemu ze swoich kolegów-aktorów.