Okup albo lecisz w powietrze!
Nie wk...... mnie, bo odpalę przed czasem - usłyszała przez telefon Maria Ż., kiedy chciała pertraktować z "bombiarzem", który domagał się 10 tys. zł w zamian za odstąpienie od zdetonowania bomby - informują "Super Nowości".
27.07.2006 | aktual.: 27.07.2006 08:01
Dyżurny policji odebrał zgłoszenie, że w domu Marii Ż. w Gorliczynie ktoś podłożył bombę, a teraz żąda 10 tys. zł w zamian za odstąpienie od jej detonacji. W słuchawce usłyszałam miły kobiecy głos, taki trochę dziecinny, oceniam tę osobę na 25 lat. Mówiła, że jest bomba w moim domu i że mam trzy godziny, by zebrać 10 tysięcy złotych, włożyć je do torby i położyć przed domem - zeznała policjantom Maria Ż. Słyszałam w tle głos, chyba męski, który mówił, że 10 tysięcy złotych to za mało i trzeba dać 15 tysięcy złotych - opowiada.
Przerażona kobieta natychmiast powiadomiła policję. Straż pożarna i pirotechnicy sprawdzili teren, ale oczywiście bomby nie znaleziono.
Okazało się, że z pogróżkami dzwoniły dwie 15-letnie mieszkanki Rozborza w powiecie przeworskim: Lidia O. i Dorota P. Dziewczyny zdobyły gdzieś dzwonki polifoniczne z nagraniem rozmowy, że ktoś podkłada bombę i za odstąpienie od jej zdetonowania żąda 10 tys. zł. Dzwoniły do znajomych puszczając im to nagranie i to był, ich zdaniem, żart. Zeznały, że do Marii Ż. zadzwoniły, by ją postraszyć, ponieważ nie chciała im powiedzieć, gdzie jest jej syn.
Tym razem jednak zamiast puścić komunikat z nagrania w telefonie, same zabawiły się w lektorki. Teraz odpowiedzą za to przed sądem. (PAP)