ŚwiatOkrucieństwo japońskiej niewoli. Nie mieli żadnej litości dla jeńców

Okrucieństwo japońskiej niewoli. Nie mieli żadnej litości dla jeńców

Japońska niewola oznaczała dla setek tysięcy alianckich jeńców niewyobrażalne cierpienia oraz śmierć. Równie okrutny los spotykał cywilów. Wśród oprawców byli tacy, którzy nawet po latach nie uważali zabijania jeńców za zbrodnię i nie okazywali żadnej skruchy.

Okrucieństwo japońskiej niewoli. Nie mieli żadnej litości dla jeńców
Źródło zdjęć: © Polska Zbrojna

01.10.2012 | aktual.: 01.10.2012 09:09

Na początku kampanii malajskiej żołnierze 25 Armii generała Tomoyukiego Yamashity dostali rozkaz, aby nie brać jeńców. Bez skrupułów zabijali więc rannych. Najbardziej znanym przypadkiem jest masakra dokonana 22 stycznia 1942 roku w miejscowości Parit Sulong na terenie Dżohoru. Cofające się po bitwie nad rzeką Muar oddziały australijskie i brytyjsko-indyjskie pozostawiły około 150 ciężko rannych. Wpadli oni w ręce żołnierzy Dywizji Gwardii Cesarskiej. Japończycy bili jeńców kolbami karabinów i kopali. Potem ich rozstrzelali, a ciała polali benzyną i podpalili, by zatrzeć ślady zbrodni. Według relacji miejscowych mieszkańców, część jeńców Japończycy zrzucili z mostu do rzeki. Masakrę przeżyło kilku żołnierzy, którzy po wojnie ujawnili szczegóły tej zbrodni.

Podobnego czynu Japończycy z 18 Dywizji Piechoty dopuścili się w czasie szturmu na Singapur. 14 lutego 1942 roku zamordowali kilkuset rannych i członków personelu medycznego w szpitalu wojskowym Alexandra Hospital. Bagnetami zadźgano 250 osób, kolejni ranni zmarli w ciągu następnych godzin z powodu braku opieki. Kilka tygodni wcześniej, po kapitulacji Hongkongu, pijani Japończycy wymordowali w szpitalu polowym kilkudziesięciu rannych.

Radość mordu

23 stycznia 1942 roku japoński desant wylądował na wyspie Nowa Brytania, której bronił australijski garnizon liczący 1396 żołnierzy. Siły te były zbyt małe, by stawić skuteczny opór pięciu tysiącom wrogów. Los Australijczyków, którzy dostali się do niewoli tuż po inwazji, był tragiczny. Japońscy żołnierze ze 144 Pułku Piechoty pod dowództwem pułkownika Masao Kunsunosego zamordowali na plantacji Tal 158 jeńców, w tym 24 lekarzy wojskowych. Większość Australijczyków wysłano z Rabaul do obozu w Japonii. Statek, którym ich przewożono, 1 lipca 1942 roku został storpedowany koło Luzonu przez amerykański okręt podwodny. Zginęło ponad 800 Australijczyków. Końca wojny doczekało zaledwie około 400 jeńców.

Równie okrutny los spotkał Australijczyków i Holendrów broniących wyspy Ambon. Po kilkudniowych walkach australijski dowódca wydał 3 lutego rozkaz kapitulacji wszystkim jednostkom alianckim na wyspie. Dowodzący 24 Specjalną Jednostką Bazową kontradmirał Koichiro Hatakeyama rozkazał stracić jeńców, których przetrzymywano na półwyspie Hitoe. Bezpośrednim wykonawcą został porucznik Nakagawa z 1 Pułku Specjalnych Sił Desantowych Cesarskiej Marynarki Wojennej. Pierwszych 46 Australijczyków stracono wieczorem 6 lutego 1942 roku. Mordy, znane jako masakra na lotnisku Laha, zakończyły się 25 lutego. Ich ofiarami padło 312 jeńców. Wojnę przeżył zaledwie co czwarty z Australijczyków z Ambon. Spośród 582, których nie wywieziono z wyspy, tylko 177 doczekało wyzwolenia.

W postępowaniu Japończyków nie było żadnej reguły. Garnizon Nowej Brytanii poddał się szybko, można więc założyć, że Japończycy, którym wpojono walkę do końca, mogli pogardzać jeńcami. Ale obrońcy Ambonu początkowo stawili twardy opór, a zatem powinni liczyć na szacunek. W tym przypadku powodem okrucieństwa Japończyków mogła być frustracja wynikająca z poniesionych strat.

Dużo szczęścia miało początkowo 1603 Amerykanów, żołnierzy i cywilów, którzy przez ponad dwa tygodnie bronili atolu Wake. Tuż po kapitulacji ich śmierci domagali się młodsi japońscy oficerowie, ale sprzeciwił się temu dowodzący siłami inwazyjnymi kontradmirał Sadamichi Kajioka. W 1942 roku większość jeńców wywieziono z Wake. Pozostało tam tylko 97 robotników i lekarz. Ich los dopełnił się na początku października 1943 roku. Atak US Navy na atol kontradmirał Shigematsu Sakaibara potraktował jako przygotowanie do inwazji i rozkazał stracić Amerykanów. Ostatni jeńcy z atolu Wake zginęli 9 września 1945 roku w obozie Hakodate zabici przez zasobnik z zaopatrzeniem, który zrzucono na uszkodzonym spadochronie.

O okrucieństwie Japończyków szybko przekonali się też cywile na podbijanych ziemiach. Już w grudniu 1941 roku doszło do pierwszych mordów i gwałtów, gdy japońskie oddziały zajęły chińskie miasto Penang. Przemoc ustała dopiero wtedy, gdy pojawił się tam dowódca 25 Armii generał Yamashita. Kilka dni później rozpętało się piekło w zajętym Hongkongu. Jednak największa zbrodnia w pierwszych miesiącach wojny na nowo podbitych terenach miała miejsce w Singapurze. I nie był to wybryk rozpasanego żołdactwa, ale skrupulatnie zaplanowana czystka etniczna. Między 18 lutego a 4 marca 1942 roku Japończycy zamordowali od 50 do 150 tysięcy zamieszkałych na wyspie Chińczyków, których uznali za osoby niebezpieczne. Niezwykle ciężka była sytuacja internowanych cywilów pochodzenia europejskiego. Zdarzyło się, że dowódcy japońscy mordowali ich dla wygody. Chcieli zaoszczędzić na wyżywieniu, szczególnie gdy ludzie nie mieli już sił, by pracować. Wiele młodych kobiet wysłano do domów publicznych. Poza obozami w Chinach i na
Filipinach internowani nie mogli liczyć na pomoc ze strony tubylców. Na terenie Indonezji po kapitulacji Japończycy chronili swych niedawnych więźniów przed miejscowymi do czasu przybycia aliantów.

Marsze śmierci

Wyjątkowo brutalnie zostali potraktowani żołnierze amerykańscy i filipińscy po kapitulacji w kwietniu 1942 roku na półwyspie Bataan. Ich kilkumiesięczny opór zachwiał japońskim blitzkriegiem i naraził na krytykę ze strony zwierzchników dowodzącego tam generała Masuharu Hommę. Zaraz po poddaniu Bataanu Japończycy zamordowali około 400 oficerów i podoficerów pochodzenia filipińskiego. Ten sam los spotkał tych, przy których znaleziono jakieś zdobyczne wyposażenie. Pozostałym jeńcom urządzili marsz - 10 tysięcy Amerykanów i 65 tysięcy Filipińczyków, wyczerpanych, często rannych, przepędzono bez jedzenia i wody przez 128 kilometrów do San Fernando. Stamtąd, stłoczonych w bydlęcych wagonach, przewieziono do Capas. W końcu musieli przejść jeszcze 15 kilometrów do obozu jenieckiego O’Donnell. Dotarło tam 9,3 tysiąca Amerykanów i 45 tysięcy Filipińczyków.

Ponoć Japończycy byli zaskoczeni, że jeńców było o 30 tysięcy więcej, niż oczekiwali. Nie ma pewności, ilu z Filipińczyków zginęło, bo części udało się uciec lub wykupiły ich rodziny. Niemniej jednak ofiar były tysiące. Rząd USA nie informował społeczeństwa o marszu śmierci do 27 stycznia 1944 roku. Hekatomba jeńców z Bataanu trwała też po przybyciu do obozu. Dziennie umierało od 30 do 50 ludzi. Po kapitulacji wyspy Corregidor Homma, grożąc zabiciem jeńców, wymusił na amerykańskim dowódcy poddanie wszystkich wojsk na Filipinach.

Japończycy szybko zaczęli wykorzystywać jeńców jako niewolniczą siłę roboczą. Około 60 tysięcy przetrzymywanych w obozach na Malajach, w Singapurze i Holenderskich Indiach Wschodnich wysłali do budowy ponad 400-kilometrowej kolei birmańskiej. Prace w dżungli ruszyły w czerwcu 1942 roku i zakończyły się w październiku następnego roku. Szacuje się, że w czasie budowy zginęło lub zmarło 16 tysięcy jeńców, większość z nich stanowili Brytyjczycy, Australijczycy i Holendrzy. Tych, którzy przeżyli, postanowiono wysłać do Japonii. Niestety, liczni jeńcy zginęli w storpedowanych lub zbombardowanych przez aliantów nieoznaczonych transportowcach, nazwanych statkami z piekła. Jeszcze gorszy był los azjatyckich robotników przymusowych budujących kolej birmańską. Z ćwierci miliona zmarło 90 tysięcy.

Wojny nie przetrwał żaden z ponad 500 brytyjskich jeńców z Singapuru, których wysłano w końcu 1942 roku na wyspę Ballalae w archipelagu Salomona, gdzie budowali lotnisko. Kapitulacji Japonii doczekało tylko 18 z 82 Brytyjczyków z tego transportu, którzy zostali po drodze w obozie w Nowej Brytanii. Japończycy do końca wojny starali się nie dopuścić do uwolnienia jeńców.

Czas kary

Po kapitulacji Japonii najważniejszy proces jej przywódców politycznych i wojskowych odbył się przed trybunałem alianckim w Tokio. Japońskich zbrodniarzy sądzono też w wielu innych miejscach Azji i Pacyfiku. Spośród ponad 700 tysięcy żołnierzy wroga, którzy znaleźli się w rękach brytyjskich, początkowo wyselekcjonowano około dziewięciu tysięcy podejrzanych o zbrodnie wojenne. W stan oskarżenia postawiono jednak co dziesiątego. Na karę śmierci zostało skazanych 237 z osądzonych przez brytyjskie trybunały Japończyków. Wyrok wykonano w przypadku 220 z nich (według innych danych tylko 148). Na kary więzienia skazano 533. Jeden z największych procesów na Malajach toczył się w Penangu. Przed sądem stanęło 35 członków japońskiej tajnej policji oskarżonych o tysiąc morderstw. Na śmierć skazano 22, na więzienie 11, a czterech uniewinniono. Podobny proces 21 członków Kempeitai odbył się w Singapurze.

Wyjątkowo skrupulatni w ściganiu sprawców morderstw dokonanych na jeńcach byli Australijczycy, czego przykładem jest los, jaki spotkał generała porucznika Takumę Nishimurę, którego żołnierze dopuścili się masakry w Parit Sulongu. Po zakończeniu wojny został skazany przez brytyjski sąd na dożywocie za udział w masowych mordach chińskich mieszkańców Singapuru po upadku twierdzy w 1942 roku. Spędził w więzieniu tylko cztery lata, ale nie było mu dane wrócić do Japonii. W Hongkongu na pokład statku, którym Nishimura płynął do kraju, weszli australijscy żandarmi i go aresztowali. Japończyk został przewieziony na wyspę Manus w pobliżu Nowej Gwinei. Tam osądzono go za zbrodnię w Parit Sulongu, skazano na śmierć i powieszono 11 czerwca 1951 roku.

Część japońskich zbrodniarzy uniknęła sądu, popełniwszy samobójstwo. Odpowiedzialny za zbrodnię na plantacji Tol pułkownik Kunsunose zagłodził się, samobójstwo popełnił też kontradmirał Nisuke Masuda, który rozkazał zamordować amerykańskich pilotów na atolu Jaluit.

Według danych australijskich w 296 procesach przed trybunałami w Australii było sądzonych 924 Japończyków, z których 644 uznano za winnych. Spośród tej liczby 148 skazano na śmierć (114 na powieszenie i 34 rozstrzelanie), a 39 na dożywocie. Ostatni proces zakończył się 9 kwietnia 1951 roku na wyspie Manus.

Stu dwudziestu dziewięciu zbrodniarzy wojennych, którym amerykańskie sądy wymierzyły karę śmierci, powieszono na wyspie Guam. Kontradmirał Shigematsu Sakaibara, choć próbował ukryć ślady zbrodni na Wake, zawisł na szubienicy 17 lipca 1947 roku razem z pięcioma innymi zbrodniarzami wojennymi. Ostatni dwaj, kontradmirał Shimpei Aso i komandor Chisato Ueno, zostali powieszeni 31 marca 1949 roku. Amerykanie skazali na śmierć generałów dowodzących w latach 1941-1942 podbojem Filipin i Malajów, Hommę i Yamashitę. Obu stracono w 1946 roku na Filipinach. Zawisł też szef sztabu Yamashity w okresie walk o Filipiny, generał Akira Muto.

Oko za oko

Zanim zaczęły się oficjalne procesy, po kapitulacji Japonii miały miejsce spontaniczne odwety na jej żołnierzach. Liczne takie przypadki zdarzały się w Chinach. Mark Felton w książce "Rzeź na morzu" opisuje zdarzenie, do którego doszło 19 sierpnia w Hankoku, gdzie poddano torturom, okaleczono, a potem zabito 26 Japończyków. W całych Chinach mogły zginąć w ten sposób tysiące. Był to odwet za brutalną wojnę, która spowodowała miliony ofiar po stronie chińskiej. Wojska japońskie masowo mordowały podczas walk jeńców i cywilów. Chińskie trybunały skazały zaledwie 504 Japończyków, z których stracono 149.

Za śmierć swych 35 tysięcy rodaków, w większości cywilów, zemścili się też Holendrzy. Japońscy jeńcy trafili do tych samych obozów na terenie Indonezji, w których wcześniej więzili Europejczyków. Szacuje się, że w obozach w Indonezji zabito ponad tysiąc Japończyków. Holendrzy przeprowadzili 448 procesów zbrodniarzy wojennych. Z 1038 oskarżonych za winnych uznano 969. Spośród tej liczby 236 skazano na śmierć.

Przed sądem oskarżeni Japończycy tłumaczyli się, że wykonywali tylko rozkazy. Podkreślali, że ich postępowanie wynikało z zasady ślepego posłuszeństwa zwierzchnikom.

W przypadku wojskowych niższych stopniem odmowa mogłaby oznaczać śmierć. Byli też jednak tacy, którzy do końca nie uważali zabijania jeńców za zbrodnię i nie okazywali żadnej skruchy.

Tadeusz Wróbel, "Polska Zbrojna"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
holandiaAustraliachiny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)