PolskaOkrągłe negocjacje z SB

Okrągłe negocjacje z SB

Dwadzieścia lat temu rządząca PZPR wraz ze służbami specjalnymi PRL rozpoczęła konstruowanie „okrągłego stołu”. Do rozmów wybrała tych, którzy dawali gwarancję powodzenia całej operacji. „Gazeta Polska” dotarła do niepublikowanych dokumentów, z których wynika, że rozmowy z opozycjonistami SB prowadziła już od lat siedemdziesiątych – między innymi z Adamem Michnikiem.

06.01.2009 | aktual.: 06.01.2009 14:27

Jak wynika z dokumentów, okrągłostołowe przedsięwzięcie nie miało charakteru tak pionierskiego, jak mogłoby się wydawać. Stojący na czele MSW generał Czesław Kiszczak dzięki całkowitemu przejęciu wpływów w Służbie Bezpieczeństwa doskonale się orientował, kto jest skłonny do rozmów – z częścią opozycji zaczęły się one już w latach 70. Sprawa jest bardzo istotna. O nieformalnych kontaktach niektórych opozycjonistów wspominał Jan Lityński w „Tygodniku Mazowsze” (nr 181 z 24 września 1986 r.), mówiąc wprost o rozmowach prowadzonych „pod szyldem” przesłuchań z szefem MSW gen. Kiszczakiem i podległymi mu funkcjonariuszami jako o „negocjacjach politycznych”. – Moja wypowiedź w „Tygodniku Mazowsze” była czysto ironiczna, przesłuchania nazwałem rozmowami. To później zostało zinterpretowane jako stan faktyczny – mówi nam Jan Lityński.

Jednak w tym samym czasie rozwijał się „dialog” Jacka Kuronia z dwoma oficerami SB szczebla centralnego (MSW) – płk. Wacławem Królem i mjr. Janem Lesiakiem. Wówczas to, jak czytamy w jednym z opublikowanych przed dwoma laty na łamach „Arcanów” dokumentów SB z 1985 r., „Kuroń zgodził się na ewentualne dalsze rozmowy, jeżeli będą takie potrzeby, jednak zgłosi się tylko na wezwanie pisemne”. Miał on wprost zaoferować władzy „możliwość nieoficjalnego przeprowadzenia rozmów z określoną grupą osób”. Tego typu rozmowy Kuroń prowadził z MSW aż do 1989 r. Według notatek SB – nie miał złudzeń, że „rozmowy przy okrągłym stole będą w pewnym sensie dogadywaniem się elit”. „Po obu bowiem stronach istnieją siły antyreformatorskie przeciwne jakiemukolwiek porozumieniu – J. Kuroń przypuszcza, że w obozie opozycji poza porozumieniem pozostaną radykałowie i niepodległościowcy” – czytamy w notatkach SB z lutego 1989 r.

Gen. Kiszczak nie chciał powiedzieć, dlaczego funkcjonariusze SB rozmawiali z opozycjonistami w lokalach gastronomicznych i podczas przesłuchań m.in. na temat „okrągłego stołu”. – O metodach pracy SB chętnie porozmawiam na spotkaniu, na które zapraszam – stwierdził w rozmowie z „GP”.

Interwencja Kiszczaka

W archiwach IPN zachowało się pismo ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka z 20 kwietnia 1987 r. w sprawie Jana Lityńskiego, skierowane do zastępcy prokuratora generalnego PRL – naczelnego prokuratora wojskowego. „[...] Wnoszę o spowodowanie wystąpienia z wnioskiem do Sądu Najwyższego o umorzenie prowadzonego przez Biuro Śledcze MSW pod nadzorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej śledztwa przeciwko Janowi Lityńskiemu.

W/w jest podejrzany o to, że w okresie od września 1977 roku do sierpnia 1982 roku w Warszawie i innych miastach w Polsce mając na celu obalenie przemocą ustroju PRL podjął w ramach tzw. Komitetu Samoobrony Społecznej – KOR – w porozumieniu z J. Kuroniem, J. J. Lipskim, A. Michnikiem i innymi osobami czynności przygotowawcze zmierzające do urzeczywistnienia tego celu. W dniu 16.06.1983 r. śledztwo w tej sprawie zostało zawieszone [Jan Lityński nie wrócił z przepustki do więzienia i był poszukiwany listem gończym – przyp. red.].

J. Lityński posiada aktualnie pozytywną opinię w miejscu zamieszkania. Podkreślić należy, iż przestrzega on także obowiązującego porządku prawnego. [...] Biorąc powyższe pod uwagę, jak również uwzględniając postępującą normalizację życia społeczno-politycznego w kraju wnioskuje jak na wstępie [...]” – napisał gen. broni Czesław Kiszczak. Po interwencji Kiszczaka sprawa nabrała błyskawicznego tempa – już 27 kwietnia 1987 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa skierowała wniosek o umorzenie sprawy Lityńskiego i tak się też stało. Już wtedy trwały rozmowy opozycjonistów z funkcjonariuszami SB i przedstawicielami MSW, które ostatecznie doprowadziły do „okrągłego stołu”.

Jan Lityński w rozmowie z „Gazetą Polską” nie krył zaskoczenia, gdy dowiedział się, że to gen. Kiszczak interweniował w jego sprawie.

– Pierwsze słyszę. Najprawdopodobniej miało to związek z amnestią z 1986 r., na mocy której procesy moich kolegów z KOR zostały umorzone. Ponieważ wtedy się ukrywałem, amnestia mnie nie objęła i dopiero później sprawa przeciwko mnie została umorzona – mówi nam Jan Lityński.

Gen. Czesław Kiszczak twierdzi, że nie pamięta dokumentu, w którym wnioskował o umorzenie sprawy Jana Lityńskiego. – Przypominam sobie, że interweniowałem o wypuszczenie go z więzienia na prośbę jego matki – mówi „GP”.

Rozmowy z SB

Pierwsze rozmowy Służby Bezpieczeństwa z opozycjonistami zaczęły się już w latach 70. Jak wynika z dokumentów znajdujących się w zasobach Instytutu Pamięci Narodowej, były one prowadzone m.in. w ramach sprawy operacyjnego rozpoznania „Gniazdo”, realizowanej w latach 1972–1976.

Teresa Bogucka – pisarka, dziennikarka i publicystka „Gazety Wyborczej”, opozycjonistka inwigilowana przez służby specjalne PRL m.in. w ramach „Gniazda” – opisała działania SB w 2006 r. w artykułach „Gniazdo – nędza SB” oraz „W trujących oparach teczek”. Obydwie publikacje mają wydźwięk antylustracyjny, a ich lektura zniechęcać miała do sięgnięcia do archiwów służb specjalnych PRL.

W artykule „Gniazdo – nędza SB” z 15.04.2006 r. Teresa Bogucka napisała:
„Bogatszym źródłem byli tajni współpracownicy. W momencie otwarcia sprawy na dziesięciu figurantów, czyli inwigilowanych, przypadało 12 TW. Ale tylko teoretycznie. Ledwie paru udało się SB doprowadzić w pobliże śledzonych osób, przy czym Adam Michnik, o którego głównie chodziło, był dla nich w zasadzie niedostępny”.

Bogucka nie wspomniała natomiast o bardzo istotnej rozmowie, która – jak wynika z dokumentów – odbyła się w barku „Rozdroże” 21 czerwca 1974 r. pomiędzy Adamem Michnikiem, figurantem „Gniazda”, a funkcjonariuszami SB.

„Gazeta Polska” 12 grudnia 2008 r. zwróciła się do Adama Michnika z pytaniami na temat spotkań i rozmów z funkcjonariuszami Służby Bezpieczeństwa, ale nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

„[...] Notatka wiernie odtwarza przebieg rozmowy. A. Michnik jest człowiekiem o dużej inteligencji, lubi, gdy akcentuje się jego pozycję zarówno w środowisku „komandosów”, jak i wśród inteligencji warszawskiej w [tak w oryginale – przyp. red.] „konserwatywnych poglądach” (wg jego stwierdzeń). Jest w dość trudnej sytuacji materialnej i widzi potrzebę stabilizacji.

Wydaje się, że trzeba w celu podtrzymania kontaktu pójść na pewne ustępstwo i dać mu zezwolenie na wyjazd do NRD. Do dnia 15.7.74. będzie przebywał w Warszawie i w tym okresie chętnie spotka się na dalsze rozmowy” – napisał 21 czerwca 1974 r. funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa. Rozmowy w barku

Z dokumentów wynika, że w spotkaniu z Adamem Michnikiem oprócz sporządzającego notatkę funkcjonariusza – inspektora Wydziału II ppor. Mariana Kulety brał udział ppłk Andrzej Maj, naczelnik Wydziału III SB. Rozmowa zaczęła się od złożenia gratulacji Adamowi Michnikowi z okazji ukończenia studiów na Uniwersytecie Poznańskim.

„[...] A. Michnik był bardzo zadowolony z naszych gratulacji i wyraził swoje uznanie pod adresem SB za nieprzeszkadzanie w kontynuowaniu i ukończeniu studiów [...]” – czytamy w notatce.

Przyszły naczelny „Gazety Wyborczej” sytuację w kraju określił jako „dopust boży”, ale – jak zauważył funkcjonariusz SB – po wydarzeniach w Czechosłowacji w sierpniu 1968 r. nie prowadzi on żadnej działalności konspiracyjnej.

„[...] Wniosek ten nie jest wynikiem braku u niego aktywności czy oznaką zniechęcenia, co niektórzy w Polsce i z zagranicy jemu zarzucają, lecz konsekwencją realnego osądu obecnej sytuacji politycznej. Dlatego też nadmienił, że gdyby wiedział o powstaniu nielegalnej organizacji zamierzającej, jak określił, wysadzić Muzeum Lenina w Warszawie lub pomnik w Poroninie, sam zameldowałby o tym władzom bezpieczeństwa. Ponoć takiego samego zdania ma być również Jacek Kuroń. Następnie nadmienił, że on rozumie sens istnienia naszego resortu i wykonywanie przez niego określonych zadań. Taki resort musi istnieć w każdym państwie niezależnie od ustroju, ale nigdy nie pogodzi się z wykonywaniem funkcji „konfidenta” i takich ludzi zdecydowanie ocenia negatywnie [...]” – napisał esbek. Z notatki jednoznacznie wynika, że Adam Michnik zdecydowanie odrzucił propozycję przyjęcia jakiejkolwiek pomocy materialnej od SB.

„[...] A. Michnik był zaskoczony formą prowadzenia przez nas z nim rozmowy. Dziwił się, że nic od niego nie chcemy zaznaczając, abyśmy się nie łudzili, że uda się nam namówić jego do współpracy. Określił to jako przyjęcie przez nas nowej formy i taktyki działania. Zdecydowanie odrzucił propozycje przyjęcia jakiejkolwiek pomocy materialnej od nas zasłaniając się urażaniem jego godności i ambicji. Absolutnie nie mógł zrozumieć chęci bezinteresownego inwestowania w jego osobę” – zanotował ppor. Kuleta.

Według funkcjonariusza SB Adam Michnik zgodził się na kolejne spotkania i rozmowy. „Gotów jest i zgadza się na kontynuowanie z nami dalszych rozmów, jednakże najchętniej chciałby, aby były one prowadzone w Komendzie Stołecznej MO i był zawiadamiany o nich oficjalnym wezwaniem. Nie zamierza robić z tego tajemnicy, ponieważ nie ma nic do ukrywania, natomiast z pewnych spraw wg własnego uznania nie będzie się zwierzał i nie będzie nas informował [...]” – czytamy w notatce SB.

Funkcjonariusze bezpieki byli zadowoleni ze spotkania z opozycjonistą, co znalazło odzwierciedlenie w raporcie.

„[...] Biorąc pod uwagę całokształt przeprowadzonej rozmowy należy ocenić ją pozytywnie. Aby móc liczyć perspektywicznie na korzyści operacyjne należałoby:
1/. zezwolić A. Michnikowi na wyjazd do NRD
2/. za wszelką cenę kontynuować z nim dalsze rozmowy” – zakończył służbowe pismo do przełożonych ppor. Kuleta.
Ostatecznie Adamowi Michnikowi wydano paszport i udało mu się wyjechać do Paryża. W związku z powyższym coraz wyraźniej widać, że wyznanie Lityńskiego z „Tygodnika Mazowsze” nie było blefem, lecz zapowiedzią porozumienia komunistów i części solidarnościowych elit ponad głowami społeczeństwa. Ponadto – w świetle dokumentu dotyczącego rozmów Michnika z funkcjonariuszami SB – można przypuszczać, że opierało się na wieloletnim doświadczeniu środowiska skupionego dzisiaj wokół „Gazety Wyborczej”. W tej sprawie przyjdzie nam odkryć jeszcze niejedną kartę historii, o czym warto pamiętać w przededniu szykowanych z wielką pompą obchodów rocznicy „okrągłego stołu”.

Dorota Kania

Dokumenty, których treść przytaczamy w artykule, są dostępne na portalu Niezależna.pl.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
sbpzprmichnik
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)