Okradali Hutę Katowice ze złomu
27 osób odpowie przed sądem za kradzież złomu z dawnej Huty Katowice w Dąbrowie Górniczej. Grupa pracowników zakładu i ochroniarzy przez dwa lata wywiozła stamtąd dziesiątki ciężarówek surowca. O zakończeniu śledztwa w tej sprawie poinformował rzecznik Prokuratury
Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski.
Akt oskarżenia opisuje przestępstwa dokonywane w latach 1999-2000 (teraz dawna Huta Katowice jest jednym z czterech oddziałów koncernu Ispat Polska Stal). Na pomysł kradzieży złomu wpadli szeregowi pracownicy kilku wydziałów huty. Zaczęło się od wynoszenia co bardziej wartościowego złomu w teczkach. Potem złom, zamiast trafić do pieca, ładowany był na ciężarówki i -dzięki współpracy ochroniarzy - wyjeżdżał za bramę i trafiał do skupu, skąd po jakimś czasie sprzedawany był hutom.
Przed sądem odpowie pięć zatrudnionych wówczas w HK pracowników, 16 ochroniarzy i współpracujące z nimi osoby. Bez porozumienia pracowników zakładu i ochroniarzy, którzy przymykali oko na wyjeżdżające ciężarówki, dokonywanie przestępstw nie byłoby możliwe - podkreślił Goławski.
Jedna ciężarówka wywoziła z zakładu do 30 ton złomu. Potem kradziony towar był sprzedawany w punktach skupu. Na każdej ciężarówce złodzieje zarabiali 1500-3000 zł. Głównemu oskarżonemu prokuratura zarzuciła udział w kradzieży 50 ciężarówek złomu. Grozi mu do 10 lat więzienia, pozostałym oskarżonym - do pięciu lat.
Gdy nielegalny interes nabrał tempa, przejął go Jarosław Z. i dwaj jego kompani. Zastraszali oni i bili złodziei złomu, żądając początkowo po 1000-1500 zł od każdej wyjeżdżającej nielegalnie ciężarówki. Potem całkowicie położyli rękę na wywozie złomu.
Sprawa wyszła na jaw, gdy grupa zastraszanych nie wytrzymała terroru. Przestępcy woleli złożyć doniesienie o przestępstwie, wiedząc, że automatycznie odpowiedzą także za swoje czyny. W tej sprawie są oskarżonymi, a w tamtej byli pokrzywdzonymi - wyjaśnił Goławski.
Szantażyści hutników dostali już kilkuletnie wyroki.