Oko za oko, ząb za ząb? - LPR kontra Nałęcz
Nie chodzi o zasadę "oko za oko, ząb za ząb" - powiedział wiceszef Ligi Polskich Rodzin Janusz Dobrosz. A jednak Liga chce odwołać wicemarszałka Sejmu Tomasza Nałęcza (SdPl), którego partia złożyła w środę wniosek o odwołanie Romana Giertycha (LPR) z komisji śledczej ds. PKN Orlen.
Zdaniem LPR, Nałęcz nie zasługuje na bycie wicemarszałkiem Sejmu, ponieważ nie jest bezstronny, oczernia i szkaluje posłów Ligi oraz dąży do demontażu komisji śledczej. Wiceszef klubu LPR Janusz Dobrosz uważa, że marszałek i wicemarszałkowie powinni być obiektywni i bezstronni, a Nałęcz nie może być wicemarszałkiem, a z drugiej strony ziać nienawiścią do jednego z ugrupowań. LPR podało, jako przykład, felietony Nałęcza w tygodniku "Wprost".
Nałęcz zarzuca Giertychowi, że spotkał się z Kulczykiem, a on sam chodził na imieniny do Aleksandry Jakubowskiej, jeszcze podczas prac komisji śledczej badającej sprawę Rywina, i razem z Rywinem składał się na obraz dla prezydenta Kwaśniewskiego - wyliczał poseł LPR Zygmunt Wrzodak.
Komentując to, że SdPl wystąpił z wnioskiem o odwołanie ze składu komisji śledczej ds. PKN Orlen przedstawiciela LPR Romana Giertycha, Dobrosz powiedział: Nie chodzi o to, żeby było "oko za oko, ząb za ząb". Chodzi o to, że nie mamy do niego zaufania i póki jest wicemarszałkiem, obiektywizmu w pracy parlamentarnej nie będzie, a będzie destrukcja komisji śledczej - powiedział.
Posłowie LPR uważają też, że w komisji śledczej nie powinno być żadnych zmian personalnych. Ich zdaniem, komisja w obecnym składzie powinna dokończyć pracę i wyjaśnić całą prawdę o tak zwanej aferze PKN Orlen.
Giertych po ujawnieniu jego spotkania z Kulczykiem powiedział, że było to spotkanie przypadkowe a biznesmen zagadnął go tylko. Potem dopiero przyznał, że spotkanie zaplanowano i trwało ono kilkadziesiąt minut. Na czwartkowej konferencji posłowie Ligi tłumaczyli, że Giertych nie kłamał, a nieprecyzyjnie się wyraził. Nie można wszystkiego pamiętać, skoro spotkanie było półtora miesiąca temu - mówili. Robert Strąk (LPR) podkreślił także, że nigdzie nie ma przepisu, który mówi, że można posła odwołać za rzekome kłamstwo.
Nałęcz w rozmowie z PAP odniósł się do zarzutów Ligi. Jak powiedział, jeśli politycy Ligi uważają, że w felietonach "Wprost" przekracza dopuszczalne granice to sądy stoją otworem. Piszę tam prawdę - dodał.
Skomentował także swoją obecność na imieninach u Jakubowskiej: Nie rozmawiałem z nią o sprawie Rywina, nie chciałem żadnych dokumentów, a już następnego dnia było wiadomo, że byłem na tej uroczystości.
Według Nałęcza, wniosek Ligi to uchylanie się od merytorycznej dyskusji. To chęć stłuczenia termometru przez chorego dotkniętego gorączką kłamstwa - porównał.