Ojcowie na urlopy
Niemcy ruszają do walki z niskim przyrostem naturalnym. Receptą na problemy demograficzne ma być obligatoryjny urlop „ojcierzyński” dla ojców.
Niemka rodzi statystycznie tylko 1,3 dziecka – to jeden z najniższych współczynników w Europie. Jak wykazują sondaże, jedną z głównych przyczyn niechęci Niemek do macierzyństwa jest obawa o dalszą karierę zawodową i brak pomocy partnera. Ursula von der Leyen (CDU)
, niemiecka minister ds. rodziny, matka siedmiorga dzieci, znalazła na to lekarstwo. Jej zdaniem partnerów należy zmusić do przejęcia odpowiedzialności za dzieci. Według pani minister ojcowie powinni, tak jak matki – zostać w domu z dziećmi aż do ich pierwszych urodzin. Co prawda Niemcy mają prawo do urlopu „ojcierzyńskiego” już od 1998 r., ale w praktyce decyduje się na to tylko 5% panów – głównie dlatego, że rodzic na urlopie dostaje przez rok zasiłek (zamiast pensji) w wysokości 450 euro miesięcznie – niezależnie od wcześniejszych zarobków.
Sytuacja ma się zmienić od 2007 r. Niemiecka koalicja uzgodniła wprowadzenie zasiłków wychowawczych, których wysokość będzie proporcjonalna do dochodów rodziców. Za rok rodzic ma otrzymać 67% zarobków. Jest jednak jeden warunek – urlop rodziców musi trwać rok. Nowością jest także wprowadzenie tzw. miesięcy partnerskich – dwóch dodatkowych miesięcy płatnego urlopu wychowawczego. Aby je dostać, rodzice muszą podzielić między siebie cały urlop, tak aby każdy z nich spędził w domu minimum 2 miesiące. Dodatkowe pieniądze nie będą wypłacone, gdy na opiekę zdecyduje się tylko matka. Propozycje zmian wywołały gorącą dyskusję. Obligatoryjny udział ojców w opiece nad dzieckiem spotkał się z krytyką nawet wśród partyjnych kolegów pani von der Leyen.
W Polsce ojcowie biorą taki urlop sporadycznie. - Jest to kłopotliwe, gdy urlop macierzyński jest krótki. W tym czasie dziecko jest malutkie i potrzebuje bardziej opieki matki – mówi Joanna Kluzik- Rostkowska, wiceminister ds. rodziny i kobiet w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.
Agnieszka Hreczuk