Ojciec pięciorga zabitych dzieci zwolniony z aresztu
Sąd Okręgowy w Lublinie zwolnił z aresztu Andrzeja K. z Czerniejowa, oskarżonego o podżeganie swojej żony Jolanty do zabójstwa ich pięciorga nowo narodzonych dzieci.
Sąd ponownie uznał, że nie ma podstaw do dalszego stosowania wobec niego aresztu - poinformowała rzeczniczka lubelskiego sądu okręgowego Barbara du Chateau.
Proces małżonków K. od lipca ub. roku toczy się w lubelskim sądzie za zamkniętymi drzwiami. W lecie 2003 r. zwłoki ich pięciorga noworodków zostały znalezione w beczce po kiszonej kapuście. Jolanta i Andrzej K. zostali aresztowani we wrześniu 2003 r. Kobietę prokurator oskarżył o zabójstwo dzieci, a jej męża o podżeganie do tych zbrodni.
5 września br. sąd uznał, że wobec zgromadzonych dowodów nie można już mówić o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia przez Andrzeja K. zarzucanych mu czynów i zwolnił go z aresztu. Zdecydowała o tym nowa opinia psychiatryczna sporządzona przez biegłych. Od tej decyzji odwołał się prokurator, a sąd apelacyjny uwzględnił jego zażalenie i 21 września nałożył areszt na Andrzeja K. Mógł jednak zastosować areszt jedynie na 14 dni, bowiem po upływie tego czasu mijał okres 2 lat przebywania oskarżonego w areszcie. Poza tę granicę areszt może przedłużyć SA wyłącznie na wniosek sądu prowadzącego sprawę.
Na poniedziałkowej rozprawie prokurator chciał, aby sąd wystąpił do wyższej instancji o przedłużenie aresztowania Andrzeja K., natomiast oskarżony wniósł o uchylenie aresztu. Sąd uchylił areszt, ponieważ konsekwentnie stoi na stanowisku, że nie ma już przesłanek do jego stosowania - powiedziała du Chateau. W poniedziałek sąd przesłuchiwał biegłych. Kolejne dwa posiedzenia sądu w tej sprawie zaplanowano na koniec listopada. Będzie na nich m.in. kontynuowane przesłuchanie biegłych.
Z ustaleń prokuratury wynika, że zabójstwa noworodków zostały dokonane w latach 1992-1998. Rodzina K. mieszkała wtedy w Lublinie. Kobieta pod nieobecność domowników rodziła dzieci w wannie i topiła je. Gdy przeprowadzali się do pobliskiego Czerniejowa przewiozła zwłoki. Jolanta K. zeznała przed prokuratorem, że zabijała dzieci ze strachu przed mężem, który bił ją i mówił, że nie chce mieć więcej potomstwa. Małżeństwo miało już wcześniej czwórkę dzieci. Andrzej K. nie przyznał się do winy i utrzymywał, że nie wiedział o kolejnych ciążach żony.