PolskaOjciec Madzi: chciałem zapomnieć oglądając horror

Ojciec Madzi: chciałem zapomnieć oglądając horror

Gdy wszyscy szukali Madzi, jej ojciec poszedł z żoną do kina na horror "Najczarniejsza godzina"? Po co szukali mocnych wrażeń? Jak to było z tym kinem? Rozmowa z Bartłomiejem Waśniewskim, ojcem Madzi.

Ojciec Madzi: chciałem zapomnieć oglądając horror
Źródło zdjęć: © Tomasz Griessgraber / Edytor

09.02.2012 | aktual.: 09.02.2012 06:05

Gdy inni szukali waszego dziecka, wy w niedzielę poszliście z Kasią do kina na horror „Najczarniejsza godzina”? Po co szukaliście mocnych wrażeń. Jak to było z tym kinem?

– To znajomi i rodzice wygonili nas siłą do kina. Wiedzieli, że lubię horrory. Chcieli, by choć na chwilę każde z nas zapomniało o wszystkim.

Zapomnieliście?

– ...(milczenie – red.)

Pan coś ukrywa, pan pomagał żonie?

– Znam prawdę i nie mam nic do ukrycia. Nie ma sensu tłumaczyć się z każdego słowa, bo ludzie nie uwierzą mi. Nie przejmuję się, bo wiem, że ja nie mam z tym nic wspólnego. Mówię prawdę. Świadczą o tym wyniki badań wariografem. Ludzie zawsze coś mówią i będą nas palcami wytykali.

Jak pan teraz się czuje po tym wszystkim, co wydarzyło się w waszej rodzinie?

– Muszę nauczyć się żyć od nowa. Nie ma Madzi, nie ma Kasi. Jestem sam. Nie wiem, od czego zacząć. Mam tylko w pamięci słowa jednego z księży: Bóg daje krzyż tylko tym najsilniejszym... Za parę lat zrozumiem sens tego krzyża, który dostałem od Boga. Teraz uczę się go dźwigać. Jestem bezradny.

Nie rozwiedzie się pan z żoną, pan dalej kocha ją? Ona oszukała pana, zrobiła krzywdę.

– Kocham Kasię, chcę jej pomóc. Nie zostawię jej. Codziennie pytam prokuraturę, dzwonię do jej obrońcy, proszę i pytam, czy mogę ją zobaczyć. Czekam na to spotkanie. Chcę ją zobaczyć. Jeśli potrzebne będzie jej leczenie, znajdę jej najlepszych lekarzy. Chcę jej pomóc. Od nowa zaczniemy nasze życie, będzie trudno, ale pokonamy to.

Boi się pan, że żona znowu kłamie, że nie powiedziała prawdy, w jaki sposób Madzia zginęła?

– Mam tylko taką nadzieję, że nie kłamie, że nie dowiem się jeszcze czegoś. Że mogła zrobić coś najgorszego... Liczę, bo z tym łatwiej mi żyć. Na początku, gdy dowiedziałem się, że wymyśliła porwanie i Madzia nie żyje, próbowałem obrazić się na Boga. Byłem wściekły. Teraz godzę się z Bogiem. Staram się zrozumieć żonę. O tym ciągle myślę. Nie pracuję, jestem na zwolnieniu lekarskim. Mieszkam u rodziców. Nie wracam do naszego mieszkania. Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Tam w mieszkaniu zostało tyle wspomnień. Wiem, że nie będzie nam łatwo. Nasze twarze zna nie tylko Sosnowiec, ale cała Polska. Gdziekolwiek się ruszę, będziemy żyli z tym piętnem.

Myśli pan o Madzi?

– Byłem na okazaniu ciała. Widziałem Madzię. Nie chcę jej takiej zapamiętać. Tylko w filmach chłopaki nie płaczą. Mam w telefonie mój ukochany film z Madzią. Udaję potwora, niby straszę Madziunię, ona tak słodko uśmiecha się i baraszkuje, łapiąc się za nóżki. (Pokazuje film) To była moja Madzia. Taką zapamiętam ją...

Kocha Pan dzieci? Chce Pan mieć dzieci?

– Nie będę tak szybko miał dzieci. To zostaje na całe życie...

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Wybuchł nam bak!

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)