"Ograniczyć działania kontrwywiadu wojskowego"
Sejmowa komisja ds. służb specjalnych rekomenduje ograniczenie działań Służby Kontrwywiadu Wojskowego w związku z wyciekiem tajnych dokumentów z SKW. Ma to zminimalizować straty SKW - podał przewodniczący komisji Janusz Zemke (LiD). O sprawie wycieku pisała "Gazeta Wyborcza".
07.02.2008 | aktual.: 07.02.2008 18:00
Według komisji, która omawiała m.in. sytuację w SKW, w sytuacji wycieku najważniejszych informacji dotyczących służby, powinno się ograniczyć jej działalność do czasu ustalenia, gdzie trafiły te dokumenty.
Oceniamy sytuację jako bardzo niepokojącą - powiedział Zemke. Jak tłumaczył, służby kontrwywiadu utraciły kontrole nad ważnymi dokumentami, dlatego teraz, co podkreśla poseł, należy maksymalnie ograniczyć działania służby i podjąć próbę uściślenia, gdzie konkretnie mogą znajdować się zaginione papiery. Janusz Zemke powiedział również, że w tej sprawie złożone zostały wnioski do prokuratury.
Były koordynator do spraw służb specjalnych uważa, że stanowisko członków speckomisji, jest wyrazem bezsilności tego organu. Zbigniew Wasserman powiedział, że dla niego sprawa rzekomego wycieku tajnych dokumentów z archiwum Służby Kontrwywiadu Wojskowego, jest rozgrywką polityczną.
Podobnego zdania jest były szef kontrwywiadu wojskowego Antoni Macierewicz, który zdecydowanie zaprzeczył rewelacjom gazety. Na konferencji poprzedzającej decyzję komisji powiedział, że mówienie o nieprawidłowościach w działaniu prowadzonych przez niego służb ma na celu odwrócenie uwagi opinii publicznej od tego co obecnie dzieje się w służbach.
Zdaniem Macierewicza, działające dziś służby organizują przesłuchania, podczas których wymuszane są fałszywe zeznania oraz zakładają nielegalne podsłuchy. Dysponujemy świadkami i przedstawimy ich prokuraturze i również, jeśli będzie taka potrzeba- sejmowej speckomisji - mówił dziennikarzom Macierewicz.
W ub. tygodniu szef SKW sprawie wycieku informacji wystąpił z doniesieniem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"Gazeta Wyborcza" napisała, że tajne materiały kontrwywiadu były nielegalnie kopiowane i wynoszone tuż przed wyborami, kiedy PiS nie było pewne, czy je wygra.
Z artykułu w "Gazecie Wyborczej" wynika, że była szefowa biura ewidencji i archiwum popełniła przestępstwo, ponieważ kopiowała tajne dokumenty ewidencji operacyjnej. Rewelacjom tym zdecydowanie zaprzeczył były szef kontrwywiadu wojskowego, który nazwał tą publikację "wydumaną fikcją". Według Antoniego Macierewicza, artykuł ten to świadoma prowokacja i działanie dezinformujące mające na celu odwrócić uwagę opinii publicznej od tego co obecnie dzieje się w służbach.