Oficer SB zeznawał na procesie lustracyjnym Karkoszy
Ppłk SB z Krakowa Wiesław Hryniewicz zeznawał w procesie lustracyjnym działacza podziemia z PRL Henryka Karkoszy, który chce, by Sąd Lustracyjny oczyścił go z zarzutu, że był agentem SB o kryptonimie "Monika". Zeznania Hryniewicza, który od 1982 r. prowadził "Monikę" jako agenta, były tajne.
16.11.2005 | aktual.: 17.11.2005 10:19
52-letni Karkosza - szef zasłużonej podziemnej Oficyny Literackiej - sam wystąpił do sądu, by oczyścić się z zarzutu, który w 2004 r. postawili mu na podstawie przekazanych im akt Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) jego koledzy z krakowskiej opozycji z lat 70. (m.in. Bronisław Wildstein i Bogusław Sonik). Według nich, Karkosza miał być agentem o kryptonimie "Monika". Także IPN uznał go za agenta.
Podczas trwającego od lutego procesu Karkosza zeznał, że IPN pomówił go, iż był tajnym współpracownikiem. Oświadczył, że nigdy niczego nie podpisał i nie przyjmował niczego od SB.
Jak pisał w 2005 r. "Biuletyn IPN", 62-letni Hryniewicz, który w 1981 r. został szefem wydziału III krakowskiej SB, po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. wystąpił o poprawienie warunków internowania Karkoszy. W 1982 r. Hryniewicz - który został wtedy oficerem prowadzącym "Moniki" - dwa razy wypłacił temu agentowi po 5 tys. zł wynagrodzenia. Według "Biuletynu IPN", Hryniewicz ukończył szkołę KGB w ZSRR.
Polska Agencja Prasowa dowiedziała się ze źródeł związanych z procesem, że nie zachowała się ani teczka pracy agenta "Moniki", ani teczka personalna Karkoszy - SB zniszczyła je w 1990 roku. Zachowały się tylko karty rejestracyjne "Moniki", z których - według tych źródeł - ma wynikać, że był to Karkosza. Sam zapis rejestracyjny nie stanowi jednak wystarczającej podstawy, by uznać kogoś za agenta. Pełnomocnik Karkoszy, znany adwokat Jan Widacki, chce wykazać, że w latach 70. w Krakowie działało dwóch agentów o tym kryptonimie. Widacki obawia się, że ostateczną instancją w tej sprawie będą oficerowie SB.
Proces jest precedensowy. Karkosza jest pierwszą osobą, nie pełniącą nigdy funkcji publicznych i nie podlegającą w ogóle ustawie lustracyjnej, która stanęła przed Sądem Lustracyjnym. Ustawa lustracyjna pozwala wszczynać postępowania "w wyjątkowych wypadkach" także wobec osób, które nie podlegają lustracji.
Kolejny termin procesu - jeszcze w listopadzie. Ma zeznawać m.in. Bogusław Sonik (dziś eurodeputowany PO).