Odszkodowanie za niesłuszne odwołanie przez Giertycha
Były dyrektor Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli (CODN) - Mirosław Sielatycki został niesłusznie odwołany ze stanowiska przez ministra edukacji Romana Giertycha i otrzyma od ośrodka ponad 19 tys. zł odszkodowania - orzekł warszawski Sąd Rejonowy. Pełnomocnik ministra i CODN zapowiada apelację.
30.05.2007 | aktual.: 30.05.2007 21:38
Sąd przychylił się do argumentów pełnomocnika Sielatyckiego, że jego odwołanie ze stanowiska było nieuzasadnione w świetle prawa i że stanowiło przejaw dyskryminacji. Jednocześnie w orzeczeniu wyjaśniono, że chociaż to minister edukacji podjął decyzję o odwołaniu Sielatyckiego, odpowiedzialność finansową poniesie CODN, jako formalny pracodawca dyrektora.
Sielatycki został odwołany ze stanowiska w czerwcu ub.r. przez wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha w związku z publikacją w 2005 r. przez CODN poradnika Rady Europy "Kompas - edukacja o prawach człowieka w pracy z młodzieżą". Giertych zwolnił Sielatyckiego z pracy, gdyż uznał, że opublikowany przez CODN poradnik dopuszcza tezę, iż zakaz małżeńskich związków homoseksualnych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne może być przejawem dyskryminacji. Minister uznał, że jest to sprzeczne z podstawami programowymi nauczania.
Biorąc pod uwagę fakt, że początkowo działania powoda były akceptowane i wręcz pożądane przez pracodawcę, a następnie tylko i wyłącznie ze względu na osobiste przekonania ministra, odbiegające od przekonań powoda (...), powód został odwołany, należy stwierdzić, że naruszono zasadę równego traktowania - powiedziała uzasadniając wyrok przewodnicząca składu orzekającego sędzia Ewa Dmitruk.
Wyjaśniła ponadto, że minister nie miał prawa odwołać dyrektora CODN ze stanowiska na podstawie art. 38 ustawy o systemie oświaty, na który powołał się podejmując taką decyzję. Artykuł ten mówi, że dyrektora placówki podlegającej ministrowi edukacji można odwołać ze skutkiem natychmiastowym "w przypadkach szczególnie uzasadnionych".
Jak tłumaczyła Dmitruk, w świetle wcześniejszych orzeczeń Sądu Najwyższego, za taki "szczególnie uzasadniony przypadek" można uznać tylko sytuację, kiedy dalsze pozostawanie danej osoby na stanowisku mogłoby wyrządzić szkody. W takiej sytuacji minister edukacji może odwołać dyrektora szkoły lub innej podległej mu placówki nie przeprowadzając wcześniej kontroli działań tej osoby ani nie zachowując okresu wypowiedzenia.
Natomiast w tym przypadku, jak podkreśliła sędzia, Sielatyckiego odwołano ze stanowiska, kiedy wydany przez CODN poradnik "Kompas" był już na rynku. Nie ma jakichkolwiek racjonalnych, obiektywnych przesłanek, które powodowałyby, że trzeba było decyzję o odwołaniu dyrektora podjąć natychmiast, np. z tego powodu, że zrobienie tego po przeprowadzeniu kontroli, spowodowałoby znaczące straty społeczne - powiedziała.
Mirosław Sielatycki powiedział, że wyrok sądu "przywraca wiarę w to, że żyjemy w państwie demokratycznym". Sąd ocenił zarówno stronę prawną, jak i tę, która dotyczy kwestii ważniejszych, tego, że prawa człowieka są ważnym regulatorem funkcjonowania społeczeństwa i nie można odmawiać ich żadnej grupie społecznej - zauważył Sielatycki.
Wyrok nie jest prawomocny, pełnomocnik ministra edukacji i CODN, mec. Marek Małecki zapowiedział złożenie apelacji. Strona którą reprezentuję stoi na stanowisku, że minister ma prawo dobierać sobie najbliższych współpracowników i złoży apelację, ponieważ chce bronić prawa ministra do możliwości pracowania z osobami, którzy darzy zaufaniem i które mają zbliżone poglądy - powiedział PAP Małecki.
Dodał, że takie prawo do doboru współpracowników nie może być uznawane za dyskryminowanie kogokolwiek.
W przypadku pana Sielatyckiego trzeba podkreślić, że mimo odwołania ze stanowiska dyrektora, pozostał zatrudniony w CODN na kierowniczym stanowisku - zaznaczył.
Sprawa odwołania Sielatyckiego ze stanowiska dyrektora CODN odbiła się szerokim echem w instytucjach Rady Europy. W tej sprawie zabrał głos m.in. sekretarz generalny Rady Europy - Terry Davis. Według dyrektor Biura Informacji Rady Europy - Hanny Machińskiej, Polska jest pierwszym krajem, w którym odwołano kogoś ze stanowiska z powodu wydania publikacji Rady Europy. W Polsce sprawa jest objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.