"Odstawiłem od koryta niektórych ludzi"
Były prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i
Gazownictwa (PGNiG) Bogusław Marzec, który podał się do
dymisji, powiedział, że w spółce są ludzie, którym zależało na
jego odejściu.
21.06.2006 | aktual.: 22.06.2006 12:58
Marzec sugeruje, że dotarł do dokumentów, które obnażały niejasne interesy "niektórych ludzi" i dlatego musiał odejść.
Niejednej osobie zależało, bym odszedł z PGNiG. 5 lat temu (w latach 2000- 2001 Marzec był wiceprezesem spółki ds. finansowych - PAP) odstawiałem - mówiąc brutalnie - od koryta ludzi, którzy też żerowali na spółce i teraz, być może ci sami ludzie przypomnieli sobie o tym - powiedział po konferencji prasowej Bogusław Marzec.
Dodał, że dotarł do dokumentów, które obnażały interesy pewnej grupy ludzi ze spółki.
Tym, którzy czuli się zagrożeni wyjaśnianiem pewnych spraw, zależało na tym, bym odszedł - powiedział.
Były prezes nie chciał ujawnić, o jakie osoby chodzi, dopóki nie ma stuprocentowej pewności, co do ich ewentualnych przewinień.
Podczas konferencji prasowej, Marzec wyjaśniał przyczyny swojej decyzji o dymisji. Odczytał oświadczenie, w którym stwierdził, iż w związku z atakami prasowymi na jego osobę, w trosce o wizerunek spółki, składa rezygnację z funkcji prezesa.
Stanowczo oświadczył, że zarzuty stawiane mu przez szczecińską prokuraturę - w związku z jego działalnością jako szefa stoczni Gryfia - są "absurdalne i bardzo łatwe do obalenia". Na pytanie, dlaczego w czasie procedury otwartego konkursu na prezesa PGNiG, który wygrał (w kwietniu br - PAP), nie informował ani organów spółki, ani resortów gospodarki i skarbu państwa o toczonym przeciwko niemu postępowaniu, Marzec odparł: "bo o nim nie wiedziałem".
Były prezes wyjaśnił, że ok. miesiąc temu został wezwany do prokuratury w Szczecinie, od razu w charakterze podejrzanego. Wcześniej - ok. rok temu - odbył na policji rozmowę w sprawie jednego z zarzutów, dotyczących nieprawidłowości w stoczni Gryfia.
Marzec zapewnił, że decyzję o rezygnacji ze stanowiska podjął samodzielnie i nie miał na nią wpływu ani premier, ani resorty gospodarki i skarbu. Podkreślił, że decyzja miała na celu jedynie dobro PGNiG.
Na pytanie, jakie konsekwencje dla spółki będzie miała jego rezygnacja (po komunikacie PGNiG notowania akcji spółki zostały na pół godziny zawieszone) Marzec powiedział, że "nie jest jedynym człowiekiem w kraju, który ma predyspozycje do kierowania tą spółką". Przyznał jednak, że jego dymisja, to nie jest dobra informacja dla inwestorów i rynku.
Jutro w PGNiG zbiera się Rada Nadzorcza (RN), która miała zdecydować o dalszych losach Bogusława Marca, po tym, jak kilka dni temu poszedł na urlop z powodu cofnięcia mu przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW)
certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. Po rezygnacji Marca, RN spółki może jedynie przyjąć jego dymisję do wiadomości.
W szczecińskiej Prokuraturze Okręgowej jest prowadzone śledztwo dotyczące Marca z okresu, gdy był prezesem zarządu Stoczni Remontowej Gryfia w Szczecinie. Wszczęto je w ubiegłym roku, po złożeniu zawiadomienia przez NIK. Postępowanie dotyczy 2002 roku. Prokurator postawił Marcowi zarzuty dotyczące nieprawidłowości przy sprzedaży ośrodka wypoczynkowego w Karpaczu oraz przy remontach dwóch statków. Od 12 czerwca, na wniosek ABW były prezes PGNiG nie miał dostępu do informacji niejawnych.(eg)