Odpowiedzą za kradzież biżuterii wartej milion zł
Za kradzież biżuterii, wartej - według
właścicielki - milion złotych, odpowiedzą przed sądem podejrzani o
dokonanie przestępstwa 35-letnia Monika W. i jej 54-letni ojciec
Leszek W. Jak poinformowała rzeczniczka krakowskiej
prokuratury Bogusława Marcinkowska, akt oskarżenia w tej sprawie
został przekazany do Sądu dla Krakowa-Krowodrzy.
14.03.2007 16:15
Monika W. była już wcześniej karana za kradzieże. W maju 2006 r. wspólnie z ojcem zapukali do mieszkania starszej, samotnej kobiety mieszkającej w centrum Krakowa. Powiedzieli, że są z administracji budynków i chcą sprawdzić instalację wodną. Kobieta wpuściła ich do siebie, a drzwi nie zamknęła za sobą na zamek.
Gdy Leszek W. razem z lokatorką spisywał w kuchni fikcyjny protokół z oględzin, do mieszkania weszła jeszcze jedna kobieta i opróżniła kredens z rodowych precjozów. Nie udało się jej dotąd zatrzymać.
Właścicielka mieszkania po wizycie "administracji" wyszła do miasta, a kiedy wieczorem wróciła odkryła, że skradziono jej rodową biżuterię. Były tam m. in. diamenty, czarne perły, szmaragdy.
Monika W. początkowo przyznała się do tej kradzieży i opisała jej przebieg. Potem zaprzeczyła i odmówiła składania wyjaśnień - powiedziała Bogusława Marcinkowska. Leszek W. przyznaje się jedynie do innej kradzieży dokumentów.
W przesłanym do sądu akcie oskarżenia opisano także inne kradzieże zarzucane podejrzanym, których dokonywali samodzielnie lub ze wspólnikami. Za każdym razem działali według podobnego schematu, podając się za pracowników administracji lub spółdzielni mieszkaniowej, którzy sprawdzają instalację wodną.
Mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności, a jego córce ze względu na recydywę - do 15 lat więzienia.