Odpowiedź w "Spieglu": "Polacy mogą być dumni"
Wielu Polaków szuka w historii swej
tożsamości, z której mogą być dumni - pisze były szef MSZ Adam
Daniel Rotfeld w najnowszym wydaniu niemieckiego tygodnika "Der
Spiegel", tłumacząc powody kontrowersji, jakie wywołał w Polsce
artykuł o pomocnikach w Holokauście.
31.05.2009 | aktual.: 31.05.2009 14:30
Jak ocenia Rotfeld, ta potrzeba szukania tożsamości w historii "jest niezrozumiała dla wielu Niemców, a z historycznych względów może nawet wydawać się podejrzana". Gdy właśnie w Niemczech ukazują się publikacje, które zaburzają obraz własny Polaków, z tym większą frustracją są one przyjmowane - wyjaśnia były szef MSZ.
"Nie chodzi o tekst - oceniam, że tylko mała część komentatorów naprawdę go przeczytała - ale chodzi o kontekst" - napisał.
Dwa tygodnie temu "Der Spiegel" opublikował materiał pt. "Wspólnicy. Europejscy pomocnicy Hitlera w mordowaniu Żydów". Artykuł wywołał oburzenie części polskich mediów i polityków, którzy uznali publikację za próbę zrzucenia przez Niemcy winy za II wojnę światową.
Według Rotfelda opisane w artykule "Spiegla" fakty są bezsporne. "Chodzi o ich interpretację - ni mniej ni więcej niż o miejsce Polski w historii Europy i świata" - wskazał.
Dyplomata przypomina, że już od ponad 20 lat w Polsce trwa dyskusja o Holokauście, który w imieniu III Rzeszy dokonał się na polskiej ziemi. Przełomem był opublikowany 1987 r. w "Tygodniku Powszechnym" esej Jana Błońskiego, który dostrzegał winę w bezczynności i obojętności wobec zbrodni.
Kolejnym etapem była debata o książce Tomasza Grossa "Sąsiedzi" na temat mordu Żydów w Jedwabnem. "Spór o Jedwabne podzielił Polaków, ale też oczyścił zbiorową pamięć. Od tamtego czasu polskie uwikłanie w Holokaust przestało być tematem tabu" - ocenia Rotfeld.
"Polacy są też dużo dalej w rozliczeniu swojej historii, niż często przypuszcza się w Europie" - dodaje.
Zdaniem Rotfelda, by wyjaśnić wrażliwość Polaków należy zauważyć, że europejska prasa 20 lat po upadku komunizmu w 1989 r. przede wszystkim wspomina zburzenie muru berlińskiego, a rzadko polską Solidarność, która dopiero umożliwiła przełom.
"W europejskich podręcznikach do historii mało mówi się o polskim wkładzie w obalenie komunizmu. Rzadko wskazuje się także, że przed 70 laty Polacy jako pierwsi stawili zbrojny opór Hitlerowi, że w Polsce nie było reżimu Quislinga (kolaboracyjny rząd w Norwegii), ale państwo podziemne, które sprzeciwiało się Zagładzie Żydów" - zauważa dyplomata.
"Ignorancję i nieświadomość w kwestii historii Polski - nie tylko, ale szczególnie u Niemców - Polacy postrzegają jako lekceważenie albo świadome zafałszowanie" - ocenia. Przede wszystkim dotyczy to używania przez zagraniczne media określenia "polskie obozy koncentracyjne".
Rotfeld tłumaczy również, że kraje, takie jak Polska, które dopiero w 1989 r. odzyskały niepodległość, są szczególnie wrażliwe na zarzuty stawiane zagranicą. "Czy to kompleks? Zapewne również tak. Ale przede wszystkim poczucie, że zawsze podkreśla się nasze słabości, a nikt nie docenia zasług" - ocenia były szef MSZ.
W jego opinii Polacy "obawiają się, że niebawem w niemieckiej świadomości pozostaną tylko dwie grupy ofiar II wojny światowej: Żydzi oraz Niemcy".
"Ci ostatni - ponieważ zostali wypędzeni albo ich miasta były bombardowane. Takie postrzeganie historii musi wydawać się Polakom niesłychanie niesprawiedliwe, ponieważ domagają się tego, by móc widzieć wojnę jako czas bohaterskich ofiar i polskiej martyrologii. I mają też bez porównania większe prawo ku temu" - uważa Rotfeld.
Jak ocenia, Niemcy i Polacy mogą kształtować swój obraz historii na drodze swobodnej i racjonalnej dyskusji. Według Rotfelda, przed oboma krajami jest jeszcze bardzo dużo pracy.
Anna Widzyk