Oddaj mi synka!
Opiekunkę dla synka znaleźli z ogłoszenia w gazecie. Z czasem kobieta tak bardzo przywiązała się do dziecka, że teraz próbuje na drodze sądowej odebrać je biologicznej matce.
Już na pierwszej rozprawie sąd ustanowił nianię zastępczą dla chłopca. Matka pierwszy raz od narodzin 3,5-letniego Adriana w tę Wigilię prosiła opiekunkę o widzenie w synkiem. Nie dam go, bo wiesz, że ja teraz mam władzę – relacjonuje jej słowa Joanna Kondratowicz, matka dziecka.
Niania z ogłoszenia
W 2002 roku daliśmy do gazety ogłoszenie, że szukamy opiekunki do dziecka – wspomina pani Joanna. Zgłosiła się Ewa G. Od pierwszego spotkania obie kobiety przypadły sobie do gustu: Czuło się od niej ciepło, była miła, mieszkała niedaleko, także w Swarzędzu. Idealna kandydatka: rozwódka bez pracy, dorastające córki w domu – pani Joanna kontynuuje swoje wspomnienia.
Po domu biegała już Daria, więc obawiała się, że nie da sobie rady, zwłaszcza, że mąż był zajęty interesami. Remontowali w tym czasie dom, który też wymagał dozoru. Ewa G., która bardzo się starała wywiązać ze swoich obowiązków, szybko zaproponowała pani domu przejście na ,,ty’’. Zostałyśmy niemal przyjaciółkami, lubiłam Ewę i całkowicie jej ufałam, bo widziałam, że jest czuła dla Adriana – mówi dzisiaj kobieta, którą we wrześniu 2002 roku przeżyła wielką, osobistą tragedię. Tragicznie zginął jej mąż. Musiała wziąć w dzierżawę hotel i prowadzić pub. To przerastało jej siły. Bankructwo było nieuniknione. Przez około miesiąc w jej domu, zaraz po tragicznej śmierci męża, zamieszkała koleżanka z mężem i swoimi dziećmi. W tym też czasie Adrian bardzo zżył się z opiekunką, która coraz częściej zatrzymywała go na noc: Nie protestowałam, bo wiedziałam, że jest pod dobrą opieką.
Krytyczne wydarzenia
Niepokoju nie wzbudziło w niej to, że ktoś z rodziny usłyszał jak Adrian zwracał się do swojej niani mamo: To nie było pierwszy raz. Kiedy zwróciłam uwagę Ewie, zasypała mnie słowami i całkowicie uspokoiła, że to nie ma znaczenie(przecież on wie, że prawdziwą mamą jesteś i tak ty!). Przełomowe wydarzenia nadeszło we wrześniu 2005 roku: Daria rozpoczynała zerówkę, a Adriana zapisałam do przedszkola. Ewa wiedziała, że przestanie u nas pracować, bo pogorszyły się nasze warunki i nie było już takiej potrzeby – opowiada Joanna Kondratowicz.
Pamięta, jak Ewa prosiła, żeby nadal mogła odwiedzać Adriana. Zgodziła się i nie sprzeciwiła, gdy Ewa G. zaproponowała, że zabierze dzieci na weekend: Pojechały nad jezioro. Był piątek, 3. września... W niedzielę wróciła tylko Daria: – Usłyszałam, że Adrian był bardzo śpiący i pozostał na noc u Ewy. Kiedy zadzwoniłam wieczorem, krzyczała, że syn nie pójdzie do przedszkola, bo jest znerwicowany. Kiedy w poniedziałek również nie udało się odebrać synka, pani Joanna zgłosiła sprawę policji. W tym samym czasie Ewa G. zwróciła się do sądu z prośbą o ustanowienie rodziny zastępczej dla dziecka. Sąd Rejonowy Wydział VIII Rodzinny i Nieletnich w Poznaniu na wniosek Ewy G., po zbadaniu zarzutów i kierując się dobrem dziecka, na czas trwania postępowania umieścił Adriana w rodzinie zastępczej. W połowie grudnia pani Joanna dowiedziała się, że rodziną zastępczą jej synka została Ewa G.
Ewa zrobiła ze mnie w sądzie dziwkę i pijaczkę. Boję się, że odbierze mi dziecko. Obie kobiety czeka teraz badanie przez biegłych psychologów. Termin kolejnej rozprawy nie jest jeszcze ustalony.
Komu dziecko?
Beata Kolska-Lach, przewodnicząca Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu:
Znamy sprawę i opiniowaliśmy ją, a jeżeli sąd wystąpi z odpowiednim wnioskiem, będziemy uczestniczyć na kolejnej rozprawie. Dopóki sprawa jest w toku, nie zabieram głosu.
Tylko dobro dziecka
Ewa G., opiekunka, rodzina zastępcza Adriana:
Gdyby była dobrą matką, dziecko nie byłoby u obcej osoby. Chodzi mi tylko o dobro dziecka. Adriana wychowuję od urodzenia. Nie odbieram matce dziecka, bo wystąpiłam o ograniczenie praw.
Danuta Pawlicka