Odchodzi z PO, bo czuje się dyskryminowany
Dariusz Jedlina, zwolniony dwa tygodnie temu
z funkcji członka zarządu regionu lubelskiego PO, wystąpił z
partii. Jedlina uważa, że był dyskryminowany przez władze
Platformy w Lublinie. Zarzut ten odpiera wiceszef lubelskiej PO
Włodzimierz Karpiński.
Bronisław Komorowski z władz krajowych PO uważa lubelski spór za sprawę "pozbawioną znaczenia".
"Od momentu odejścia pani profesor Zyty Gilowskiej z Platformy Obywatelskiej notorycznie łamane jest prawo i statut partii. Razem z osobami, które tworzyły Platformę w 2001 roku, jestem dyskryminowany i publicznie oczerniany" - napisał Jedlina w oświadczeniu przesłanym w czwartek PAP. Uważa, że w lubelskiej PO "realizowano konsekwentnie plan odsunięcia i uciszenia osób współpracujących wcześniej z Zytą Gilowską".
Jedlina poinformował, że nie tylko opuścił partię, ale także wycofał swoją kandydaturę na prezydenta Lublina z ramienia PO i zrezygnował z pierwszego miejsca na liście wyborczej do Rady Miasta.
Nikt nikogo nie dyskryminuje, w szczególności jeżeli chodzi o więzy towarzyskie- zaprzecza słowom Jedliny Karpiński. Pan Dariusz Jedlina został decyzją Rady Regionu dwa tygodnie temu odwołany z członka zarządu regionalnego i to w normalnej, demokratycznej strukturze ma miejsce (...) Wygląda na to, że się bardzo obraził - powiedział wiceszef lubelskiej Platformy.
Jak wyjaśnił, główną przesłanką, która stała za usunięciem Jedliny z władz regionalnych, był brak zaufania do niego szefa zarządu lubelskiej PO Janusza Palikota.
Z kolei zdaniem Jedliny, obecnie w PO w Lublinie "panuje układ rodzinno-koleżeński", czego przykładem ma być planowany skład list wyborczych kandydatów w wyborach samorządowych.
"Dariusz Piątek (wiceprzewodniczący zarządu regionalnego-PAP) odpowiedzialny za ich tworzenie, umieścił na pierwszych miejscach swojego szwagra i najbliższych kolegów, a pan poseł Palikot zrobił swojego osobistego asystenta liderem listy do sejmiku (...) Umieszczenie na wysokich miejscach list wyborczych członków SLD i byłej PZPR było dla mnie wielkim zaskoczeniem" - napisał Jedlina w swoim oświadczeniu. Jak wyjaśnił Jedlina, chodzi m.in. o Macieja Kulkę, "który z całym kołem SLD przeszedł do Platformy".
Także tym zarzutom Karpiński zaprzecza. Nie znam żadnego przypadku, żeby działacze PZPR byli wystawiani na listach PO - podkreślił.
Według Karpińskiego, oświadczenie Jedliny "ma raczej na celu jątrzenie wewnątrz partii, niż manifestację obywatelską". Jestem zmartwiony, tym co mówi Darek Jedlina, mój kolega z czasów, gdy zakładaliśmy PO - powiedział.
W oświadczeniu Jedlina zarzucił ponadto Palikotowi nieprawdziwe oskarżenia o współpracę z komunistycznymi Służbami Bezpieczeństwa. Według Jedliny, szef lubelskiej PO miał się wypowiadać na ten temat w mediach. W związku z tym podaję Janusza Palikota do sądu, gdzie będę domagał się przeprosin i sprostowania nieprawdziwych informacji - zapowiedział Jedlina.
Zdaniem Karpińskiego, oświadczenie i decyzja Jedliny to efekt "wewnętrznej rozgrywki w lokalnej strukturze lubelskiej PO i konflikt ambicjonalny tamtejszych działaczy".
Na pewno nie chodzi o konflikt między ludźmi związanymi z byłą posłanką PO Zytą Gilowską, a nowymi władzami - tłumaczy Karpiński i podaje przykład: ja byłem jednym z głównych współpracowników pani profesor Gilowskiej. Dzisiaj hasło "Zyta Gilowska" jest kotwicą, pod którą wielu chce się podczepić, bo jest to osoba, która w odbiorze społecznym wzbudza emocje żalu i współczucia- ocenił.
Żadne wieści o konflikcie wewnątrz lubelskiej PO nie dochodziły do władz centralnych partii. Wiceszef Platformy Bronisław Komorowski uznał ten spór za "sprawę jednostkową i pozbawioną wszelkiego znaczenia".
Nie sądzę, by można mówić o konflikcie struktur. To jest konflikt tego pana ze strukturą - ocenił Komorowski.
Janusz Palikot kieruje lubelską PO od kwietnia tego roku. Do partii wstąpił w czerwcu ubiegłego roku. Miesiąc wcześniej - w maju - wystąpiła z niej ówczesna szefowa lubelskiej Platformy Zyta Gilowska, której centralne władze PO zarzuciły nepotyzm.