Konflikt w powiecie z Morawiecką. "Pójdziemy do prokuratury"

Radni PO w powiecie trzebnickim pod koniec listopada ubiegłego roku złożyli wniosek o odwołanie starosty, która współpracuje z PiS. Od tego czasu przewodnicząca rady Anna Morawiecka nie zwołała sesji, a sprawa ostatecznie trafiła do nadzoru wojewody - informuje "Gazeta Wyborcza".

Sesja rady powiatu trzebnickiego, prowadzona przez Annę Morawiecką
Sesja rady powiatu trzebnickiego, prowadzona przez Annę Morawiecką
Źródło zdjęć: © Facebook | Starostwo Powiatowe w Trzebnicy- Powiat Trzebnicki
oprac. JUL

Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", w powiecie trzebnickim od lat trwa rywalizacja między Platformą Obywatelską a PiS. W 2015 r. doszło do sytuacji, gdy było dwóch starostów: Waldemar Wysocki z PiS rządził w jednym budynku, a Marek Łapiński z PO w innym. Radni PO i PSL uznali, że wybór Wysockiego był niezgodny z prawem, ponieważ jedna z kart do głosowania miała zostać sfałszowana.

Sprawa trafiła do prokuratury i wojewody, którym był wówczas Tomasz Smolarz z PO, ale temat nie został rozstrzygnięty, gdyż po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych nowy wojewoda uznał, że starostą jest jego partyjny kolega.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

80. rocznica wyzwolenia Auschwitz. "Żyliśmy w nadziei, że musimy to przetrwać"

Konflikt trwa

Po ostatnich wyborach w 2024 r. Małgorzata Matusiak, która wcześniej była starostą ze Wspólnoty Samorządowo-Ludowej, zmieniła front i postanowiła współpracować z PiS w ramach komitetu Samorządowcy dla Powiatu Trzebnickiego. Wówczas europosłanka PiS Anna Zalewska ogłosiła na platformie X, że "PiS przejęło władzę w powiecie trzebnickim".

Koalicja PiS (czterech radnych) i Samorządowców (siedmiu radnych) wybrała Annę Morawiecką na przewodniczącą rady powiatu. Koalicja Obywatelska (ośmiu radnych) oraz Trzecia Droga (dwóch radnych) przeszły do opozycji.

Kilka miesięcy później radni PO zaczęli kwestionować obecny zarząd powiatu, wskazując m.in. na brak projektu budżetu na 2025 r., opóźnienia w odpowiedziach na zapytania radnych, a także na niewielką liczbę inwestycji w powiecie. Dodatkowo, jednym z głównych argumentów za odwołaniem starosty było zwalnianie merytorycznych pracowników, w tym dyrektor Katarzyny Lech z Powiatowego Zespołu Szkół w Żmigrodzie. Sprawa stała się głośna, gdy Matusiak w 2023 r. nakazała zwolnić kierownika gospodarczego szkoły, Roberta Byrskiego, który startował z listy Trzeciej Drogi.

Morawiecka blokuje sesję?

Radny PO Grzegorz Terebun dodał, że to na wniosek starosty wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec dyrektor Lech, mimo że jej ostatnia ocena pracy przez Kuratorium Oświaty była pozytywna.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", mimo że radni PO złożyli wniosek o nadzwyczajną sesję w sprawie odwołania starosty 29 listopada, Morawiecka nie zwołała jej w ustawowym terminie. Dopiero 13 stycznia poinformowała, że sesja nie odbędzie się w terminie z powodu braku opinii komisji rewizyjnej.

Rafał Zagórski, przewodniczący komisji rewizyjnej, tłumaczył, że czeka na odpowiedzi od starosty, a w regulaminie nie ma określonego terminu na zwołanie komisji. Radni PO wskazali, że termin mija 30 stycznia, czyli dwa miesiące od złożenia wniosku.

Morawiecka uzasadniła wstrzymanie sesji koniecznością zakończenia postępowania nadzorczego dotyczącego Katarzyny Lech. Jednak wojewoda dolnośląska Anna Żabska poinformowała radnych, że postępowanie to jest prowadzone odrębnie i nie ma podstaw, by wstrzymywać zwołanie sesji.

Chcą interwencji wojewody

Radni PO zwrócili się do wojewody, a sprawą zajęła się Żabska, która poprosiła przewodniczącą Morawiecką o wyjaśnienia. Robert Adach, radny PO, stwierdził, że koalicja PiS i Samorządowcy nie zwołali sesji, ponieważ "nie są pewni wyniku głosowania".

Dziennik przypomina również podobną sytuację z początku 2024 r. w samorządzie województwa, gdzie przewodniczący Andrzej Jaroch z PiS również nie zwołał sesji w terminie, co doprowadziło do interwencji opozycji i zawiadomienia prokuratury.

Radni powiatu trzebnickiego rozważają podobny krok. - Jeśli Morawiecka nie przyjmie do wiadomości, że łamie prawo, pójdziemy do prokuratury - zapowiada Adach.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (50)