Od braku wotum zaufania do rozwiązania Sejmu
Jeśli wniosek o wotum zaufania dla rządu
Leszka Millera zostanie odrzucony, może otworzyć się droga do
rozwiązania parlamentu - uważa konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek. W poniedziałek premier zapowiedział, że chce, by na najbliższym
posiedzeniu Sejmu, które odbędzie się w tym tygodniu, został
przegłosowany wniosek o wotum zaufania dla jego rządu.
09.06.2003 | aktual.: 09.06.2003 18:26
Prof. Winczorek podkreślił, że konstytucja przewiduje dwa rodzaje wotum zaufania. Pierwsze jest udzielane nowo powstałemu rządowi przez większość bezwzględną (przynajmniej 231 posłów). Drugie - o którym mówił Miller - prof. Winczorek nazwał "wotum słabym". Do jego przegłosowania wystarczy bowiem zwykła większość głosów, przy obecności przynajmniej połowy posłów, czyli 230 osób.
Jak wyjaśnił Winczorek, o takie wotum dla rządu premier może zwrócić się w każdym momencie działalności gabinetu. "Gdy rząd ma wątpliwości, czy posiada zaufanie w parlamencie, czy nie, a chce mieć pewność, to zwraca się do Sejmu - Senat w tym nie bierze udziału - z prośbą o wyrażenie wotum zaufania" - powiedział prof. Winczorek.
"Jeżeli rząd nie otrzyma wotum, to musi się podać do dymisji, tu już nie ma żadnego odwołania. Wtedy się rozpoczyna procedura tworzenia nowego rządu" - podkreślił.
Jeśliby więc wniosek o wotum zaufania dla rządu Millera nie otrzymał na najbliższym posiedzeniu Sejmu wystarczającego poparcia, prezydent musiałby desygnować na stanowisko premiera inną osobę.
Jak wyjaśnił prof. Winczorek, osoba desygnowana na premiera kompletuje wtedy swój gabinet (prezydent musi go powołać w ciągu 14 dni od przyjęcia dymisji poprzedniego rządu). Następnie nowy premier musi przedstawić Sejmowi program swojego rządu (również ma na to dwa tygodnie). Po expose posłowie głosują, czy udzielić rządowi wotum zaufania.
Jeśli nowy rząd nie otrzymałby wotum zaufania i tzw. inwestytury sejmowej lub jeśli premier w ogóle nie zdołałby skompletować rządu, to inicjatywa tworzenia gabinetu przechodzi w ręce Sejmu.
Sejm wybiera wówczas premiera i proponowanych przez niego ministrów bezwzględną większością głosów, w obecności co najmniej połowy posłów (ma na to 14 dni), a prezydent wybrany przez Sejm rząd powołać musi.
Jeśli jednak i Sejm nie zdoła stworzyć rządu, to prezydent ponownie sam powołuje premiera i proponowaną przez niego radę ministrów. Jeśli i temu rządowi Sejm nie udzieli wotum zaufania (tym razem wymagana jest już tylko zwykła większość głosów), prezydent musi rozwiązać parlament i zarządzić nowe wybory.
"Tutaj jest pewne ryzyko, bo jeżeli premier Miller nie otrzymałby wotum zaufania, no to może otworzyć to drogę aż do rozwiązania Sejmu włącznie" - powiedział prof. Winczorek. Zaznaczył jednak, że jeszcze nigdy w Polsce nie zdarzył się taki scenariusz. Jak dodał, gabinet zawsze udawało się powołać już w pierwszym etapie.