"Obudźmy Chiny" - akcja przed ambasadą Chin w Polsce
W dzień inauguracji olimpiady w Pekinie przed ambasadą Chin w Warszawie około 500 demonstrantów pikietowało przeciwko łamaniu praw człowieka w Chinach. Akcja odbyła się pod hasłem "Obudźmy Chiny". Jak powiedzieli organizatorzy Wirtualnej Polsce, nie był to bojkot olimpiady, a Alternatywne Otwarci Igrzysk.
09.08.2008 | aktual.: 11.08.2008 14:07
Fundacja Inna Przestrzeń zorganizowała dwudniowe demonstracje przed chińską ambasadą. W przeddzień oficjalnego otwarcia igrzysk przy ul. Świętojerskiej w Warszawie powstało graffiti przedstawiające sportowców z przestrzelonymi głowami. W ten sposób twórcy graffiti, Grupa 3fala, chcieli zaprotestować przeciw kryzysowi praw człowieka w Chinach.
W piątek akcję otworzył spektakl teatru alternatywnego "Komuna Otwock" i bębniarze z zespołu Papadram. Nie bojkotujemy igrzysk. Chcieliśmy stworzyć pozytywną akcję, by pokazać nasz sprzeciw wobec hipokryzji organizacji olimpiady w kraju, w którym nie ma wolności - powiedział Wirtualnej Polsce jeden z organizatorów akcji z Fundacji Inna Przestrzeń, Witek Hebanowski.
Demonstracja zgromadziła ludzi w różnym wieku, choć przeważały osoby młode. Manifestantów jednoczyło jednak hasło: "Obudźmy Chiny", które pojawiało się na plakatach i transparentach. Oglądałam dzisiaj ceremonię otwarcia igrzysk w telewizji. Była imponująca. Mimo to mam nadzieję, że następne igrzyska odbędą się w świecie pokoju - powiedziała Gabriela Lew, ponadsześćdziesięcioletnia uczestniczka manifestacji.
W rytmie bębnów manifestanci skandowali "wolny Tybet", ale także za sprawą artystów z Akademii Ruchu, "kochamy Chiny". To ważne, żebym wspierał Tybetańczyków. Sam jestem z Tybetu. Ludzie są tam zabijani. Chcielibyśmy jedynie wolności - powiedział Wirtualnej Polsce A-Jam, Tybetańczyk, który od 3 lat mieszka w Warszawie.
Aktorzy z teatru "Komuna Otwock" stworzyli dwa symboliczne obrazy. Za pędzel posłużyła im jedna aktorka ubrana w biały strój. Jeden z obrazów przedstawiał czerwone, "zakrwawione" koła olimpijskie. Drugi, czerwoną koszulkę, jakie masowo produkuje się w Chinach, łamiąc przy tym prawa pracownicze.
Być może nasza manifestacja nic nie zmieni, ale zawsze warto pokazać, że wiemy, co się dzieje w Chinach - powiedzieli nam Monika i Jan, studenci europeistyki z Warszawy.
Na zakończenie demonstranci przeszli wokół Ambasady. Uczestnicy parady otrzymali tabliczki z imionami chińskich dysydentów, aby po wypełnić nimi koła olimpijskie ustawione ze zniczy na placu przed ambasadą.
Tybet został anektowany do Chińskiej Republiki Ludowej w 1949 roku. Od tego czasu nie ustają walki o odzyskanie niepodległości, czemu sprzeciwia się chiński rząd. W czasie akcji represyjnych zabito ponad milion Tybetańczyków, a kilkadziesiąt tysięcy żyje w obozach koncentracyjnych. Chiny są obecnie krajem o największej liczbie więźniów politycznych.
Małgorzata Pantke