Obrońcy Saddama wrócili, sąd pozwolił im zgłosić wnioski
Były prokurator generalny USA Ramsey Clark oświadczył przed trybunałem sądzącym Saddama Husajna, że proces trzeba poprowadzić tak, aby Irakijczycy uznali go za "absolutnie uczciwy".
W przeciwnym razie sąd nad byłym prezydentem "podzieli Irak, zamiast doprowadzić do pojednania" - ostrzegł Clark, przeciwnik wojny irackiej.
Po półtoragodzinnej przerwie sędzia Rizgar Mohammed Amin uchylił swą wcześniejszą decyzję i pozwolił Clarkowi i byłemu ministrowi sprawiedliwości Kataru, Nadżibowi an-Nuejmiemu zabrać głos w sprawach dotyczących prawomocności trybunału i bezpieczeństwa obrońców.
Wcześniej obrońcy opuścili salę sądową. Wrócili, gdy Amin obiecał, że Clark i Nuejmi będą mogli przedstawić swe argumenty na posiedzeniu trybunału.
Trybunał przydzielił Saddamowi obrońców z urzędu, ale były prezydent Iraku oświadczył, że się na nich nie zgadza i razem z innym oskarżonym, swoim bratem przyrodnim, Barzanem Ibrahimem at- Tikriti, zaczął skandować: "Niech żyje Irak, niech żyje państwo arabskie!".
Saddam i jego pomocnicy są oskarżeni o zbrodnie przeciwko ludzkości. Odpowiadają za dokonanie masakry przeszło 140 szyitów z miejscowości Dudżail, 60 km na północ od Bagdadu, straconych w latach 80. z zemsty za zamach na życie dyktatora.
Proces rozpoczął się 19 października, po czym został odroczony do 28 listopada, by obrońcy mogli lepiej zapoznać się z dokumentami. Podczas drugiej rozprawy przedstawiono pierwsze zeznanie świadka. Proces odroczono wtedy o tydzień, aby dać jednemu z oskarżonych czas na wybranie sobie nowego obrońcy.