Gorąco w Paryżu. Demonstracje na ulicach po wyroku na Le Pen
W Paryżu odbyły się dwie demonstracje: jedna w obronie Marine Le Pen, druga przeciwko skrajnej prawicy. Obie strony podkreślały znaczenie sprawiedliwości i wolności.
Co musisz wiedzieć?
- Gdzie i kiedy? Demonstracje miały miejsce w niedzielę w Paryżu, na Placu Republiki i Placu Vauban.
- Dlaczego? Powodem protestów był wyrok sądowy dla Marine Le Pen, skazanej za defraudację środków publicznych.
- Kto protestował? Na ulice Paryża wyszli obrońcy Marine Le Pen. Druga demonstracja została zwołana w proteście przeciw skrajnej prawicy.
Reakcje na wyrok dla Le Pen
W Paryżu odbyły się dwie demonstracje, chociaż ich uczestnicy mają skrajnie odmienne poglądy, łączył ich powód, dla którego wyszli na wezwanie partii politycznych. To wyrok sądowy dla Le Pen, skazanej za defraudację środków publicznych z zakazem startu w wyborach przez pięć lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chciał zadać pytanie Trzaskowskiemu. Rozczarowanie na wiecu
Pierwsza z demonstracji została zorganizowana przez skrajnie lewicową Francję Nieujarzmioną, odbyła się na Placu Republiki. Uczestnicy, w tym młodzież i rodziny, wyrażali sprzeciw wobec skrajnej prawicy i podkreślali znaczenie równości wobec prawa. "Marine, jeśli robi się głupotę, to jest się karanym" - głosił plakat trzymany przez małą dziewczynkę.
Szef LFI Jean-Luc Melenchon podał, że w demonstracji wzięło udział 15 tys. zgromadzonych. Jednak, jak zauważają francuskie media, niecałą godzinę po rozpoczęciu zgromadzenia plac nie był zapełniony bardziej niż na innych akcjach środowisk lewicowych.
Zjednoczenie Narodowe broni Le Pen
Godzinę później na Placu Vauban zebrał się tłum zwolenników Marine Le Pen. Demonstrację zorganizowała partia skazanej polityczki, Zjednoczenie Narodowe.
Jedna z uczestniczek podkreśliła, że przyszła bronić wolności i uważa, że zeszłoroczne wybory parlamentarne zostały "ukradzione" przez lewicę i centrum. - Trzeba, aby nasz głos dzisiaj został usłyszany. RN nie zrzesza już tylko klas ludowych, ale też uprzywilejowane, zamożne - przekonywała. Jej towarzyszka dodała: "nie jesteśmy faszystami, mamy przekonania, wartości". Na uwagę, że demonstrujący na Placu Republiki również mówią o obronie wartości, kobieta odparła: "nie bronimy tego samego".
Uczestnicy demonstracji w rozmowach z dziennikarzami deklarowali, że w razie, gdyby Marine Le Pen nie mogła wziąć udziału w wyborach prezydenckich w 2027 roku, są gotowi głosować na szefa RN Jordana Bardellę. Ale za godną zaufania uważają również inną polityczkę skrajnej prawicy - Marion Marechal, prywatnie - siostrzenicę Le Pen.