"Obrażony polityk spowodował kryzys atomowy"
Libijski przywódca Muammar Kadafi doprowadził do trwającego miesiąc kryzysu nuklearnego, kiedy w 2009 roku opóźniał przekazanie Rosji materiałów radioaktywnych, gdyż poczuł się "upokorzony" po wizycie w USA - wynika z depesz opublikowanych przez WikiLeaks.
05.12.2010 | aktual.: 21.02.2011 14:04
Siedem pojemników z materiałami nuklearnymi w listopadzie 2009 roku miało być przewiezionych do Rosji specjalnie do tego celu przeznaczonym samolotem w ramach obiecanego przez Kadafiego porzucenia przez Libię programu produkcji broni masowego rażenia.
Jednak strona libijska odmówiła wydania materiałów i rosyjski samolot odleciał bez nich, pozostawiając pojemniki na lotnisku, nadzorowane przez jednego strażnika.
Incydent był utrzymywany w tajemnicy przez amerykańskich dyplomatów, którzy obawiali się, że słabe zabezpieczenia w libijskim ośrodku badań jądrowych w Tadżura w pobliżu Trypolisu stwarzają zagrożenie, iż ponad 5 kg wysoko wzbogaconego uranu może zostać ukradzione.
Do niespodziewanej zmiany planów doszło prawdopodobnie dlatego, że Kadafi obraził się za to, jak potraktowano go dwa miesiące wcześniej podczas jego wizyty w Nowym Jorku, gdzie miał wystąpić w ONZ.
Jego syn Saif al-Islam miał powiedzieć amerykańskim dyplomatom, że Kadafi poczuł się "poniżony", kiedy nie pozwolono mu rozstawić dużego beduińskiego namiotu, z którym zazwyczaj podróżuje, oraz odwiedzić miejsca zamachów na World Trade Center z 2001 roku.
Z amerykańskich dokumentów dyplomatycznych wynika, że Amerykanie i Rosjanie coraz bardziej niepokoili się losem paliwa nuklearnego, które zabezpieczono jedynie do transportu, a nie do składowania. Według strony amerykańskiej mogło dojść do katastrofy ekologicznej, gdyby pojemniki nie zostały wysłane do Rosji w ciągu miesiąca.
Kryzys rozwiązała dopiero sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która osobiście wysłała do Kadafiego wiadomość, zapewniając go o dobrych relacjach USA z Libią.
Ostatecznie rosyjski samolot odebrał materiały nuklearne 21 grudnia.