Obama i Miedwiediew chcą rozbroić USA i Rosję
Ledwie trzy miesiące mają dyplomaci Rosji i Stanów Zjednoczonych na uzgodnienie warunków nowego układu o atomowym rozbrojeniu. Stary przestanie obowiązywać już w grudniu. Obydwa mocarstwa mają razem tyle bomb nuklearnych, że mogłyby świat zniszczyć dziesięć tysięcy razy - czytamy w dzienniku "Polska".
24.04.2009 | aktual.: 24.04.2009 07:16
Podczas swojej pierwszej wizyty w Moskwie w lipcu Barack Obama chciałby podpisać nowy układ dwustronny wraz z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. Ale do wynegocjowania porozumienia jeszcze droga daleka.
Już przed niedawnym szczytem państw G20 w Londynie prezydent USA listownie proponował wstępne warunki atomowego sprzątania arsenałów obu mocarstw. Później tłumaczył się, że na szali negocjacji atomowych nie będzie składana ani tarcza antyrakietowa w Europie, ani pomoc Rosji w kontaktach z Iranem czy wojnie z talibami w Afganistanie.
Warunki nowego traktatu o ograniczeniu atomowych arsenałów strategicznych Barack Obama przedstawił na szczycie USA-UE w Pradze. Zachęcił wtedy do udziału w procesie wszystkie państwa posiadające broń atomową i zaproponował wspólne zapobieganie rozprzestrzenianiu nuklearnego oręża.
W poniedziałek podczas przemówienia na uniwersytecie w Helsinkach do słów Obamy odniósł się prezydent Miedwiediew. Miejsce na ripostę przywódca Rosji wybrał nieprzypadkowo; właśnie w Helsinkach w 1975 r. podpisano Akt Końcowy KBWE, który zwiastował kres zimnej wojny.
Według Miedwiediewa należy spełnić kilka warunków, aby móc wprowadzić „nową jakość bezpieczeństwa” do przygotowywanego traktatu. Dokumentu, który ma zacząć skutecznie uwalniać świat od broni jądrowej.
Kremlowi szczególnie zależy na zakazie rozmieszczania atomowego arsenału w kosmosie. To najbardziej sporny punkt w dialogu z USA, które planują umieszczenie elementów tarczy antyrakietowej także na orbicie okołoziemskiej.