O tej historii z Facebooka mówią tysiące. Taka jest prawdziwa wersja

- Kierowca Ubera zaatakował mojego 70-letniego tatę. Dusił go i próbował dźgnąć ostrym narzędziem - twierdzi Katarzyna Kakiet z Piaseczna. Policja początkowo przekazywała, że mężczyzna wszystkiemu zaprzeczył. W efekcie niektóre media sugerowały, że cała historia to fake news. Zweryfikowaliśmy wersję policji, kobiety oraz Ubera. Z naszych ustaleń wynika, że policjanci jednak otrzymali zgłoszenie, pokrzywdzony złożył zeznania, a Uber zawiesił konto kierowcy do wyjaśnienia sprawy.

O tej historii z Facebooka mówią tysiące. Taka jest prawdziwa wersja
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Monstar Studio
Mateusz Dolak

14.12.2022 10:37

O wszystkim zrobiło się głośno w niedzielę. Tego dnia na facebookowym profilu mieszkanki Piaseczna pojawił się wpis, który do momentu publikacji naszego artykułu udostępniło ponad 16 tysięcy osób.

"Piszę ten post ku przestrodze. Zapewne każdy z Was jeździ Uberem, ja do dnia wczorajszego również korzystałam z usług Ubera. Niestety doszło do dramatycznego zdarzenia. Mianowicie wczoraj (w sobotę - red.) w godzinach wieczornych 21 zamówiłam Ubera dla mojego Taty/ Kurs ze Zgorzały do Piaseczna samochodem toyota Prius nr rejestracyjne (...) kierowcą był oczywiście obcokrajowiec. W aplikacji pod imieniem (...). Zaatakował i ugodził nożem mojego ojca (70 lat). Tacie udało się uciec i ujść z życiem. Stracił dużo krwi, milimetry dzieliły ranę ciętą od tętnicy, po ucieczce zadzwonił do mnie o pomoc, wezwałam karetkę i na miejsce dotarł również patrol policji. Do dzisiaj nie odnaleziono kierowcy, jeśli ktokolwiek miałby jakieś informacje, bardzo proszę o kontakt" - napisała Katarzyna Kakiet.

Kiedy w poniedziałek próbowaliśmy potwierdzić te doniesienia, policja przyznała jedynie, że 10 grudnia ok. godz. 22 dostała "zgłoszenie dotyczące przewozu osób." "Ze wstępnych ustaleń wynika, że pomiędzy kierowcą a pasażerem doszło do sprzeczki. Pokrzywdzony w trakcie rozmowy z policjantami zanegował, że został okradziony, jak również to, że w stosunku do niego zostało użyte niebezpieczne narzędzie" - odpowiedziała na nasze pytania, wiadomością SMS, asp. Magdalena Gąsowska.

Stanowisko policji szybko pojawiło się w mediach. Na kobietę, która opisała sprawę, padły zarzuty, że rozpowszechniła fake newsa i zmyśliła historię.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Przez słowa rzeczniczki z Piaseczna dostaje bardzo dużo obraźliwych wiadomości. Zrobiono ze mnie oszustkę, która wszystko zmyśliła. Wylał się na mnie ogromny hejt. Wynajęłam prawnika. Dysponuję dokumentacją medyczną, potwierdzającą obrażenia taty. Jeśli chodzi o zawiadomienie, to kiedy tata wyszedł ze szpitala, pojechaliśmy na komendę i złożyliśmy zeznania. W sobotę wieczorem nie mógł zeznawać, bo był pod wpływem alkoholu. Właśnie dlatego zamówiłam mu Ubera, żeby bezpiecznie wrócił do domu po spotkaniu z kolegą - twierdzi Katarzyna Kakiet.

"Mężczyzna nagle się na niego rzucił, zaczął go dusić"

Córka 70-latka pokazała nam zdjęcia mężczyzny, na których widać obrażenia, jakie ma na szyi oraz pod oczami. Ze względu na jego prośbę, nie możemy opublikować tych fotografii. Dotarliśmy też do osoby, która potwierdziła interwencję karetki pogotowia i policji.

- Mówię prawdę, mam historię przejazdu i korespondencję z Uberem. Kierowca nie dowiózł mojego taty do miejsca docelowego. Przejazd zakończył dużo wcześniej. Potem doszło do ataku. Tata siedział z przodu. Mężczyzna nagle się na niego rzucił, zaczął go dusić. Później próbował go dźgnąć nożem. Na szczęście tacie udało się uciec z samochodu. Zemdlał na ulicy, a kierowca odjechał - opowiada.

Sprawa zgłoszona policji

Piaseczyńska policja we wtorek potwierdziła, że mężczyzna razem z córką zgłosił się na komendę i złożył zawiadomienie oraz zeznania. - Na tym etapie wykluczono obrażenia zagrażające jego życiu i zdrowiu. Nie możemy udzielić więcej informacji ze względu na dobro postępowania - przekazała nam asp. Gąsowska.

Próbowaliśmy dowiedzieć, co policjanci zobaczyli, kiedy 10 grudnia przyjechali na interwencję. Pytaliśmy o interwencję lekarzy, obrażenia jakie widzieli policjanci, a wreszcie o świadków i o to, co się stało z samym kierowcą. Asp. Gąsowska odmówiła jednak odpowiedzi.

Zapytaliśmy też, co stanie się z kierowcą - skoro wpłynęło oficjalne zawiadomienie. - Będziemy wykonywać z nim czynności - odpowiedziała rzeczniczka. Do wtorkowego popołudnia mężczyzna nie został przesłuchany. Nie wiemy nawet czy policjanci od soboty z nim rozmawiali.

Stanowisko Ubera. "Wyłania się zupełnie inny obraz"

Uber przygląda się sprawie. "Jakiekolwiek agresywne zachowanie, spowodowane przez pasażera lub kierowcę, jest nie do przyjęcia i traktujemy je niezwykle poważnie, blokując dostęp potencjalnego sprawcy do aplikacji aż do czasu zakończenia postępowania" - przekazało nam biuro prasowe przewoźnika.

"Gdy dowiedzieliśmy się o tej sytuacji, natychmiast podjęliśmy czynności wyjaśniające. Skontaktowaliśmy się z policją, by udzielić jej wszelkich informacji pomocnych w prowadzeniu śledztwa i ustalenia faktycznego przebiegu sprawy. Z danych dotyczących przejazdu oraz konfrontacji obu stron wyłania się zupełnie inny obraz, niż kreowany w mediach społecznościowych, co potwierdzają wstępne ustalenia policji - czytamy w stanowisku Ubera przesłanym WP.

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)