O losach Turcji przy unijnej kolacji
W Brukseli rozpoczął się szczyt europejski
z udziałem 25 przywódców państw UE, w tym premiera Marka Belki.
Głównym wyzwaniem szczytu jest podjęcie decyzji, kiedy dokładnie i
na jakich warunkach Unia rozpocznie negocjacje członkowskie z
Turcją.
Szczyt rozpoczął się ok. godz. 19.15 kolacją, podczas której przywódcy państw UE omówią kwestie otwarcia negocjacji z Turcją. Holandia, która przewodniczy obradom szczytu, chciałaby, żeby do porozumienia w tej sprawie doszło jeszcze w czwartek wieczorem. Turcja już od przeszło 40 lat puka do drzwi Unii Europejskiej.
Większość przywódców państw UE popiera europejskie aspiracje Turcji, niektórzy muszą jednak zmierzyć się z opinią publiczną, niechętną integracji z tym krajem. Chodzi między innymi o Austrię, Francję i Niemcy.
Wszystko wskazuje na to, że UE zdecyduje się na otwarcie negocjacji z Ankarą i że jako datę ich rozpoczęcia wyznaczy najprawdopodobniej drugą połowę 2005 r. Będą to jednak negocjacje długie i obwarowane wieloma warunkami. Najważniejszy przewiduje, że negocjacje będą miały charakter otwarty, bez gwarancji członkostwa. Oznacza to, że będą mogły być w każdej chwili zerwane, gdyby Ankara złamała podstawowe zasady unijne.
Równolegle ministrowie spraw zagranicznych, wśród których jest Włodzimierz Cimoszewicz, uczestniczą w osobnej roboczej kolacji, podczas której mają dyskutować między innymi o Ukrainie.
Polsce zależy, by w dokumencie końcowym ze szczytu znalazły się zapisy zapowiadające ściślejszą współpracę UE z Ukrainą pod warunkiem, że powtórka drugiej tury wyborów prezydenckich odbędzie się zgodnie ze standardami demokratycznymi.
Inga Czerny