O krok od tragedii w Nysie. Wagony wypełnione kamieniami odczepiły się od pociągu i pędziły przez miasto
Jechały z prędkością około 60 kilometrów na godzinę, z górki i pod górkę. Ani pracownicy kolei, ani policjanci nie wiedzieli, jak je zatrzymać. Trzy wagony wypełnione kamieniami odczepiły się od rozpędzonego pociągu. Kilka razy przejechały przez dworzec kolejowy w Nysie, przecięły też skrzyżowania z drogami. Wszystko trwało ponad pół godziny. - To cud, że nikomu nic się nie stało - mówią pracownicy kolei.
Ważące ok. 80 ton wagony jeździły w tę i z powrotem
Do tego niebezpiecznego zdarzenia doszło 10 listopada nad ranem, ale jak informuje "Nowa Trybuna Opolska", kolej nie podała tej informacji do publicznej wiadomości. Wagony wypełnione kamieniami same odczepiły się od składu i z prędkością około 60 kilometrów na godzinę pędziły od Polskiego Świętowa przez Nysę do Goświnowic.
Miasto położone jest w niecce, dlatego kiedy pociąg pojechał dalej w kierunku Kędzierzyna-Koźla, wagony wytraciły prędkość na wzniesieniu, po czym ruszyły z powrotem w kierunku Nysy.
Przejechały przez miasto i popędziły dalej w kierunku Goświnowic. Tam jednak znów zaczyna się wzniesienie, ważące ok. 80 ton wagony ponownie wytraciły prędkość i wróciły do Nysy. W ten sposób zaliczyły kilka przejazdów mijając stację kolejową i kilka skrzyżowań w mieście.
Dlaczego nie zadziałał system?
Po kilku przejazdach zostały zatrzymane przez jednego z pracowników kolei, który wskoczył na wagon i zaciągnął hamulec ręczny.
Sprawę będzie teraz wyjaśniać specjalnie powołana komisja, która musi ustalić, dlaczego nie zadziałał system, który automatycznie powinien zatrzymać wagony.
Źródło: WP, Nowa Trybuna Opolska, TVN24 Wrocław