O krok od tragedii - 15-latka w szpitalu po dopalaczach
Mieszanka alkoholu i dopalaczy omal nie zakończyła tragicznie imprezy dwóch 15-latek z Pabianic. Jedna z dziewczyn trafiła nieprzytomna do pabianickiego szpitala.
- Na izbę przyjęć nastolatka przyjechała karetką. Zbadaliśmy ją, ale trudno było przeprowadzić wywiad. Pacjentka była na tyle zamroczona, że nie potrafiła powiedzieć, co jej dolega. Z relacji policjantów wiedzieliśmy, że może chodzić o dopalacze - mówi Henryka Arendt, kierownik oddziału pediatrycznego w pabianickim szpitalu. - Dziewczyna była w tak złej formie, że musieliśmy przewieźć ją karetką do Klinicznego Szpitala nr 4 im. Konopnickiej w Łodzi. U nas nie ma oddziału ostrych zatruć - dodaje.
Nieprzytomną 15-latkę leżącą na ławce przy ul. Składowej w Pabianicach zauważyli przechodnie. To oni zadzwonili po pogotowie. Ale zanim przyjechali sanitariusze, znajomi 15-latki zaalarmowali o stanie dziewczyny jej matkę. Kobieta szybko zjawiła się na miejscu i wraz z córką pojechała karetką do szpitala.
Dziewczyna miała przy sobie małą "paczuszkę" z suszem roślinnym. Policjanci ustalili, że to marihuana. Jednak testy toksykologiczne, które przeprowadzili lekarze w łódzkim szpitalu, nie wykryły w organizmie dziewczyny obecności narkotyków.
- W testach nie było śladów marihuany. Jednak dziewczyna przyznała, że ktoś podał jej dopalacze. Wypiła mocne piwo i zapaliła susz. To było bezpośrednią przyczyną złego samopoczucia. Zrobiliśmy jej płukanie żołądka i podaliśmy kroplówki. Całą noc spędziła na obserwacji. Nad ranem wypisaliśmy ją do domu. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - mówi Zbigniew Jankowski, dyrektor ds. lecznictwa w szpitalu im. Konopnickiej w Łodzi.
Do tego, że dziewczyny paliły dopalacze, przyznali się policjantom także znajomi obu 15-latek. Druga z dziewczyn dużo lepiej zniosła mieszaninę alkoholu i środków psychoaktywnych.
- W organizmie drugiej z dziewcząt wykryliśmy pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Przyznała, że wypiła jedno piwo. Z komisariatu odebrała ją matka - mówi Joanna Szczęsna, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Pabianicach.
Policja zapowiada dochodzenie. Nastolatki mają się stawić na przesłuchaniu u funkcjonariuszy specjalizujących się w sprawach nieletnich.
- Musimy ustalić, skąd dziewczyny miały alkohol oraz środki odurzające, w tym marihuanę. Obie są nieletnie, dlatego trzeba precyzyjnie zbadać, czy same kupiły środki odurzające, czy ktoś im je podał - tłumaczy Joanna Szczęsna.
Sprawą 15-latek zajmie się również Sąd Rodzinny. - Sędziowie zadecydują o dalszym losie dziewczyn - mówi rzecznik pabianickiej policji.
Joanna Barczykowska, "Polska Dziennik Łódzki"
Artykuł polecany: Wkrótce ostatnie starcie między Olejniczakiem a szefem SLD
NaSygnale.pl: Brutalna bójka starszych pań z finałem w szpitalu